niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 16

Klaus:

Zastosowałem się do rady Anastazji i postanowiłem wyjechać z Caroline do Turcji. Zdecydowanie za mocno ostatnie mi czasy ulegam wpływom, niestety nie mogę nic na to poradzić. Boże czy ona jeszcze długo będzie siedziała w tej łazience. Jak tak dalej pójdzie spóźnimy się na kolację a miałem w planach romantyczny wieczór podczas, którego poinformuje Caroline o mojej niespodziance.
- Jestem już gotowa- wybiegła z łazienki jak torpeda.- Przepraszam, że to tak długo trwało, ale przecież muszę dobrze wyglądać- uśmiechnęła się do mnie.
- Dla mnie możesz iść w worku po ziemniakach i tak jesteś piękna- pocałowała mnie w policzek.
- Wiem, ale przecież idę tam z tobą. Zastanów się co by pomyślały te wszystkie flirciary, które tylko się czają żeby się na ciebie rzucić- roześmiałem się.
- Przypuszczam, że przez te wszystkie wieki uodporniłem się na uroki pięknych kobiet. Teraz już lepiej chodźmy na kolację nie chce jej jeść nad ranem.
Jako, że w Mystic Falls nie ma zbyt wielu restauracji wybrałem włoską, która w moim mniemaniu była najlepsza. Usiedliśmy przy jednym ze stolików a kelner podał nam szampana.
- Pamiętasz szampan był pierwszą rzeczą, która nas połączyła.
- Zawsze uważałeś to za takie romantyczne- uśmiechnęła się promiennie. Boże jak ona pięknie wygląda. Trudno muszę to w końcu przyznać, ja Niklaus Mikaelson ponad tysiącletni pierwotny wampir jestem po uszy zakochany w młodziutkiej wampirzycy imieniem Caroline Forbes.
- Klaus słyszysz? Mówię do ciebie.
- Tak, przepraszam. Co mówiłaś? Zamyśliłem się.
- Idę do łazienki zaraz wracam.
- Mogłabyś się pospieszyć, mam ci coś ważnego do powiedzenia.
Caroline odeszła zostawiając mnie samego ze swoimi myślami. Co się ze mną dzieje? Rozsiadłem się wygodnie na krześle i zacząłem zbierać myśli. Od kilku dni panował niczym niezmącony spokój. Jednak miałem przeczucie, że to zwykła cisza przed burzą. Gorlov tak szybko nie odpuści. próbuje mnie dopaść już od stuleci. Do tego jeszcze ten cały Duke. Nawet go nie znam, ale coś z nim jest nie tak. Wilkołak z taką siłą to niemożliwe, nawet moje hybrydy takiej mnie posiadają. Czego on może ode mnie chcieć? Nawet nie zauważyłem, że minęło już około dwudziestu minut a Caroline jeszcze nie wróciła. Zacząłem się martwić. Wstałem od stolika i skierowałem się w stronę damskiej toalety.
- Nie może pan tam wejść. Nie widzi pan, że to toaleta przeznaczona dla kobiet- powiedziała kelnerka.
- Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale widzi pani moja partnerka poszła do toalety dobre dwadzieścia minut temu i dotąd jeszcze nie wróciła. Chciałem tylko sprawdzić czy nic jej się przypadkiem nie stało.
- Niech pan chwileczkę zaczeka, sprawdzę. Jak pana partnerka wygląda?
- Blondynka, średniego wzrostu, ma na sobie czerwoną suknię- zaczynałem się coraz bardziej denerwować.
Kelnerka weszła do łazienki. Strasznie długo tam siedziała. W końcu nie wytrzymałem i sam wparowałem do tej przeklętej łazienki.
- Natychmiast proszę stąd wyjść!- krzyknęła kelnerka. Nie zważając na jej słowa zacząłem przeszukiwać poszczególne kabiny. Natychmiast wiedziałem, że coś jest nie tak. Wyczułem krew ale nie ludzką krew. W jednej z kabin znalazłem źródło zapachu. Kałuża krwi i już wiedziałem. Nagle zadzwonił mój telefon. Wyciągnąłem go z kieszeni i odebrałem.
- Słucham?
- Witaj, przyjacielu. Dawno żeśmy nie rozmawiali- to był głos Duka.- Wiesz na początku chciałem żebyś zginął ale później wpadł mi do głowy genialny pomysł- przerwał na chwilę.- Widzisz śmierć to dla ciebie za mało po tym co zrobiłeś więc pora żebyś teraz ty pocierpiał za wszystkie krzywdy, które wyrządziłeś. Nie ma lepszego sposobu żeby się zemścić niż odebranie ci tego co masz najlepsze w swoim parszywym życiu. Wiesz o czym, a właściwie o kim mówię, prawda?
- Jeżeli ją tkniesz rozszarpie cie na strzępy, zrozumiałeś?!- wrzasnąłem z wściekłością.
- Do usłyszenia, Klaus- rozłączył się.
Wybiegłem z restauracji, wsiadłem do auta i skierowałem się w stronę mojej rezydencji. Potrzebowałem pomocy.

Caroline:

Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Otworzyłam oczy. To co ujrzałam dalekie było od tego, czego się spodziewałam. Leżałam na bardzo wygodnym łóżku w pięknym pokoju. Nie byłam przykuta do ściany i nikt się na mnie nie rzucił. Przy oknie na fotelu, tyłem do mnie siedział Duke. Spojrzał na mnie kiedy się poruszyłam.
- Obudziłaś się. Mam nadzieję, że jest ci wygodnie- jego głos brzmiał łagodnie.
- Gdzie jestem i dlaczego mnie porwałeś?- podszedł i usiadł na skraju łóżka.
- Bardzo mi przykro, ale musiałem to zrobić- westchnął.- Tutaj nie chodzi o ciebie, Caroline. Ty jesteś tylko środkiem do osiągnięcia moich celów. Potrzebna do dopadnięcia jego.
- Masz mnie natychmiast stąd wypuścić!- wrzasnęłam.
- Niestety nie mogę tego zrobić, moja droga. Klaus wie, że to ja cie porwałem i będzie szukał, aż w końcu dowie się gdzie jesteś i przyjdzie żeby cie odzyskać a wtedy zabiję go, a ciebie wypuszczę- zakończył.
- Nie zabijesz go Duke, już nie raz ci to mówiłem- do pokoju wszedł mężczyzna. Na moje oko mógł mieć około pięćdziesięciu lat.
- Ale przecież umów....
- Na nic się z tobą nie umawiałem mój chłopcze. Powiedziałem tylko, że Klaus będzie cierpiał za całe zło, które wyrządził ludziom. Nic nie mówiłem, że musi zginąć- powiedział mężczyzna. Zaczęłam się go bać- Teraz pozwól, że się przedstawię naszemu drogiemu gościowi, jestem Gorlov- zgiął się w niskim ukłonie.
- Pan wybaczy ale nie mam pojęcia kim pan jest i czego ode mnie chcesz- wydukałam.
- Ach, moja droga przecież Duke już ci wszystko tłumaczył. Ja nic od ciebie nie żądam chodzi tylko i wyłącznie o Niklausa. Kiedy się tutaj pojawi wypuszczę cie- uśmiechnął się.- Niestety do tego czasu będziesz musiała siedzieć grzecznie w tym pokoju. Nie chciał bym używać siły w końcu jesteś damą, prawda?- nie czekając na odpowiedź opuścił pokój.
- Kim jest ten człowiek?
- To najpotężniejszy mag w ostatnim tysiącleciu- odpowiedział Duke.
- Dlaczego chce dopaść Klausa?- wiedziałam, że jeśli będę zadawać mnóstwo pytań najwięcej się dowiem.
- Nie znam jego motywów- powiedział.- Teraz wybacz ale mam kilka rzeczy do załatwienia. Jeszcze jedno, lepiej nie próbuj wyskakiwać przez okno, Gorlov rzucił na nie jakieś zaklęcie, a i szyby nie przepuszczają promieni słonecznych.
- Po co mi to mówisz?
- Na wypadek gdybyś wpadła na pomysł zabijania się. Do zobaczenia, Caroline- opuścił pokój. Nie zostało mi nic innego jak czekać, aż Klaus mnie uratuje.

__________________________________________________________
Wiem, że jestem złą kobietą, ale przecież nie może być za słodko, prawda? Strasznie długo zabierałam się do przepisywania tego rozdziału. Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie:) Ponownie zostałam nominowana do Liebster Award przez RemedyForMemory z bloga
http://inthatwayiunderstoodhimandilovedhim.blogspot.com/. Jednak nie będę tworzyć nowego posta tylko dodam odpowiedzi pod poprzednim.

czwartek, 24 stycznia 2013

Nominacja:)




Jest to nominacja otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" . Jest ona przyznawana blogom o mniejszej ilości obserwujących, dając możliwość rozpowszechnienia. Po otrzymaniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie nominujesz 11 ( nie można nominować osoby , która nominowała ciebie) i zadajesz im 11 pytań. Zostałam nominowana przez Irminę z bloga http://only-love-is-real-klaroline.blogspot.com/

Odpowiedzi:

1. W tym roku będzie 19
2. Mam
3. Wszystkie z Johnnym Deppem (nie potrafię zdecydować:D)
4. TVD
5. Jasne, że tak:)
6. Czytać książki
7. Niebieski
8. Zrobiłam to pod wpływem impulsu
9. Ulubiona Elijah, nie lubię Bonnie
10. Lubię
11. O krok Henninga Mankella

Pytania:

1. Ile masz lat?
2. Ulubiony aktor/aktorka?
3. Ulubiony wokalista/zespół?
4. TVD vs True Blood?
5.  Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
6. Ulubiony wampir?
7. Film, który kojarzy ci się z dzieciństwem?
8. Wampir, wilkołak czy Hybryda?
9. Ulubiona książka o istotach nadprzyrodzonych?
10. Co najczęściej robisz w wolnym czasie?
11. Jak to się stało, że zaczęłaś oglądać TVD?

 Nominowani:
http://sentirsi-sempre.blogspot.com/

Odpowiedzi na pytania od RemedyForMemory:

1. Jazda konna, tenis i gra na fortepianie.
2. Jeżeli jakieś mam to jeszcze ich nie odkryłam:)
3. Kiedy ktoś mówi mi co mam robić.
4. Powinien być godny zaufania.
5. Uwielbiam być w ruchu, ale czasami potrzebuje też chwili spokoju z książką.
6. Michael Jackson, Queen.
7. Nie mam jakiegoś ulubionego miejsca.
8. Dużo się w nim dzieje a to najważniejsze.
9. Studia na wydziale Stosunki międzynarodowe
10. Chyba dlatego, że scenarzyści ocieplili trochę jego wizerunek.
11. Tajemniczego Silasa.

Odpowiedzi na pytania od Nathalie:

1. Muzyka, sport, historia.
2. Johnny Deep.
3. Aktualnie Z piekła rodem.
4. Nie mam takiego miejsca. Lubię to, w którym mieszkam.
5. Mam. Dwójkę starszych, jednego młodszego.
6. Obecnie mieszkam poza Polską. Kiedyś w pomorskim.
7. Nie mam takiej:)
8. Michael Jackson, Queen.
9.  Uwielbiam Elijah'ę i Klausa.
10. Konsultantem do spraw międzynarodowych.
11.  O krok Henninga Mankella

Dziękuje za nominację:)

piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 15

Caroline:

Obudziłam się późnym rankiem w sypialni Klausa. Stało się! Mogę ogłosić to wszem i wobec, że kocham tego wrażliwego drania. Resztę wczorajszego dnia pamiętam jak przez mgłę, natomiast noc no cóż niech zostanie moją słodką tajemnicą. Zapewne cały dom już o tym plotkuje. Wstałam z łóżka i ubrana w koszulę Nika zeszłam na dół. Nie spodziewałam się nikogo spotkać. Jednak przeliczyłam się w kuchni spotkałam popijających kawę Elijah'ę i Nessie odzianą w bardzo podobny sposób do mojego. Poczułam się skrępowana.
- Przepraszam was najmocniej- wydukałam.- Myślałam, że nikogo nie ma w domu.
- Nic nie szkodzi- powiedział Elijah.- Ja i tak muszę już iść- pocałował Nessie w usta.- Do zobaczenia, miłe panie- i wyszedł jakby to była najnormalniejsza sytuacja na świecie.
Przyglądałam się dziewczynie w osłupieniu. Nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować.
- No co mi się tak przyglądasz jak sroka w gnat-uśmiechnęła się do mnie.- Myślisz, że tylko tobie i Niklausowi wolno być szczęśliwymi? Masz ochotę na kawę?- kiwnęłam głową i razem poszłyśmy do salonu.
Nastała pełna napięcia z mojej strony cisza. Anastazja w końcu ją przerwała.
- Wiesz co, mam dość tej twojej miny więc sama zacznę. Jestem Anastazja ale wszyscy mówią do mnie Nsesie tylko Klaus mówi na mnie mała Sarenka czego próbuje go oduczyć już od wieków. Jak widać bezskutecznie. Nie chce żebyś sobie myślała, że mnie coś z nim łączy. Co to, to mowy nie ma. Uwielbiam go, to tak ale o jakimś związku nigdy mowy nie było- powiedziała i po chwili dodała- jeśli go skrzywdzisz urwę ci głowę- miała taką minę, że jej wierzyłam.- Nie chce żeby cierpiał, zrozumiano. Wiem, że potrafi być istnym diabłem wcielonym , ale był ze mną w trudnych chwilach i jest dla mnie jak rodzina. Wszyscy Pierwotni są moją rodziną już od wieków- wysłuchałam jej słów w skupieniu. Nagle wpadło mi do głowy pytanie.
- To on cie przemienił?
- Tak- widać było, że nie chce o tym mówić.
- Możesz mi o tym opowiedzieć?
- Dobrze- nabrała powietrza.- Był rok tysiąc trzysta sześćdziesiąty trzeci, prawie cała moja rodzina zginęła w pożarze naszej ziemi, we Florencji. Właśnie stamtąd pochodzę. Mój ojciec wywodził się z wyższych sfer i mieliśmy spory majątek. Jednak kiedy on, moja matka, siostra i dwóch braci zginęli wysłano mnie do mojej babki w Londynie. Bardzo dobrze mi się z nią żyło. Pewnego dnia spotkałam Niklausa wtedy był hrabią, więc kiedy zaczął traktować mnie jako równą sobie pochlebiało mi to. Zaprzyjaźniliśmy się i pewnego wieczoru wyjawił mi swoją tajemnice. Wcześniej już coś podejrzewałam ale bałam się zapytać. Jednak mimo tego, iż wiedziałam kim jest nie bałam się. Kilka tygodni po tym zdarzeniu poznałam Elijah'ę, później Kola i Rebekę. Wiedziałam też o Finnie. Minęło ze trzy miesiące kiedy w naszych stronach zapanowała zaraza. Najprawdopodobniej Gruźlica. Mój stan był krytyczny. Nawet mała ilość wampirzej krwi już nie pomagała. Zapewne bym umarła, jednak Klaus dał mi wybór mogłam umrzeć albo stać się wampirem. Widzisz co wybrałam.
- A co się stało z twoją babcią?- wtrąciłam.
- Kilka lat później zmarła. Zapewne zastanawiasz się jak to się stało, że się nie domyśliła. Kiedy zaczęła mnie wypytywać o chłopców, przedstawiłam jej Elijah'ę. Od razu przypadł jej do gustu. Do końca swojego życia wychwalała go pod niebiosa- uśmiechnęła się.- Życie wampira nie jest takie złe. Jednak wiesz kiedy teraz o tym mówię, oddałabym wszystko żeby być człowiekiem. Dlatego nie lubię tego wspominać. Marzyłam kiedyś o mężu, dzieciach, własnym domu i wnukach, które jako staruszkowie będziemy bawić z moim ukochanym. Nie spojrzę już nigdy w twarze moich bliskich, którzy tak dawno odeszli.- do oczu napłynęły mi łzy. Nsesie spływały po policzkach.- Ale koniec z tym smuceniem się, pora się ubierać- uśmiechnęła się do mnie ocierając łzy i razem poszłyśmy na górę.

Klaus:

Miałem bardzo ciężki dzień. Te wszystkie dzieciaki są nie do zniesienia. Wszedłem do domu. Uderzyła mnie panująca wokół cisza. Usiadłem w salonie i upajałem się samotnością.
- Klaus nareszcie jesteś!- krzyknęła. Uśmiechnąłem się na dźwięk jej głosu.
- Jak ci minął dzień kochanie?
- Wspaniale, jednak bardzo mi ciebie brakowało- powiedziała siadając mi na kolanach.- Neese opowiedziała mi całą swoją historię.
- Potrzebowała tego- musiała bardzo to przeżyć.- Powinniście zostać przyjaciółkami.
- Oczywiście, że zostaniemy- uśmiech nie schodził jej z twarzy.- Miałeś bardzo ciężki dzień to widać.
- Dzieciaki są nieznośne, ale...-zadzwonił jej telefon. Nie skupiałem się z kim i o czym rozmawia. Po chwili się rozłączyła i westchnęła z rezygnacją.
- Niestety, kochanie. Bonnie ma problemy sercowe. Sam rozumiesz. Pędzę jej na pomoc- pocałowała mnie w policzek i wybiegła z domu.
Minęła tylko chwila a obok mnie pojawiła się Nessie.
- Słuchaj Nik. Jest ważna sprawa- przerwałem jej.
- Zajmiemy się twoją sprawą później. Postanowiłem zabrać Caroline w podróż. Mogła byś mi coś doradzić?
- Pewnie myślisz, że najlepiej wywieźć ją do jakiś Włoch, Francji albo Hiszpanii. Jednak doradzę ci lepsze rozwiązanie. Zabierz ją do Turcji- wybałuszyłem na nią oczy.- No co, myślisz, że  dziewczyną imponuje jakieś romantyczne spacerki. W Turcji przynajmniej pozna nową kulturę, zobaczy jakieś zabytki, a na spacerki też możecie sobie chodzić.
- Wiesz to może być nawet dobry pomysł- chwile milczeliśmy.- Co chciałaś mi powiedzieć?
- Wiesz to już nie jest ważne- odeszła bez słowa.

Anastazja:

Dwie godziny wcześniej:
- Zobacz coś tutaj znalazłam- podsunęłam mu jedną z wielkich ksiąg.
Jeden z najbardziej niebezpiecznych i nieprzewidywalnych magów
na świecie został skazany na śmieć poprzez spalenie na stosie za 
uprawianie magii. Ludzie zastanawia się nad jego pochodzeniem.
Jest również podejrzewany o podtrzymywanie za pomocy czarów
swojego życia.- czytał fragment z uwagą.
- Myślisz, że to tekst mówiący o Garlovie?- zapytałam po chwili.
- Nie wiadomo dokładnie, ale z jakiego roku pochodzi owa kronika?- zapytał Elijah.
- Z tysiąc sto dwudziestego piątego- odpowiedziałam.- Czy właśnie w tamtych latach on prześladował waszą rodzinę?- zapytałam.
- Dokładnie. Jednak ja znalazłem coś jeszcze ważniejszego. Dowodzi tego, że Gorlov podtrzymywał życie za pomocą magii.
Rok dziewięćset dziewięćdziesiąty piąty:
Jeden z największych magów imieniem Gorlov
razem z najpotężniejszą czarownicą Esther 
podejrzewani są o zabójstwo jednej z 
czcigodnych obywatelek naszej społeczności.
Ich czyny kierowane były odczuciami zazdrości.
- Co to do diaska znaczy?- zapytałam.
- Znaczy, że Esther i Gorlov znali się jeszcze przed naszą przemianą- odpowiedział Elijah.
- Jeśli to prawda to znaczy, że ataki Gorlova nie są przypadkowe. Ale co dokładnie kieruje motywami tego maga?
- Żebym tylko to wiedział. Idź do Klausa, powiedzieć co odkryliśmy. Na pewno go to zainteresuje.

____________________________________________________________
Jest rozdział. Miało być trochę inaczej ale jakoś mi to nie wyszło. Przepraszam.

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 14

Klaus:

Siedziałem w swojej swojej willi popijając Burbona i zastanawiałem się jak mam załatwić tą całą sprawę z Dukiem. Moje rozmyślenia zostały nagle przerwane przez gwałtowne pukanie do drzwi.
- Ktoś mógłby otworzyć?!- krzyknąłem. Brak jakiegokolwiek odzewu. Nie pozostało mi nic innego jak wstać i pójść otworzyć te piekielne drzwi. Kiedy stanąłem na progu i rozejrzałem na zewnątrz nie było nikogo. Zamknąłem ponownie drzwi.
- Głupi ludzie- burknąłem pod nosem.
- Ja na pewno nie należę do ludzi mój drogi, Niklausie- powiedział kobiecy głos. Odwróciłem się raptownie.
- Nessie?- wydukałem zaskoczony.- Co ty tutaj u licha robisz?
- Spodziewałam się cieplejszego powitania, po trzystu latach rozłąki- odpowiedziała z uśmiechem.- Wracając do twojego pytania, pojawiam się w samą porę, z zaufanych źródeł wiem, że masz kłopoty. Ale o tym później, teraz chodź się przytulić- podeszła do mnie i uściskała serdecznie. Po chwili pierwszy szok minął i oprzytomniałem
- Wchodź. Usiądźmy w salonie. Musisz mi opowiedzieć co się z tobą działo przez te wszystkie lata, moja mała Sarenko.
- Przestań tak do mnie mówić!- krzyknęła z rozbawieniem.- To, że od sześciuset pięćdziesięciu lat jestem tylko osiemnastolatką wcale nie znaczy, że nadal jest ze mnie takie naburmuszone dziecko jak kiedyś- zawsze traktowałem ją  małą dziewczynkę. Jej wygląd wcale nie pomagał w tym żebym zaczął traktować ją inaczej.
- Wiesz, że dla mnie zawsze będziesz tamtą zagubioną dziewczynką, którą poznałem w tysiąc trzysta sześćdziesiątym trzecim- uśmiechnąłem się do tego wspomnienia.- Ale dość o tym co cię sprowadza w te strony?- zapytałem z zaciekawieniem.
- Już ci przecież mówiłam. Dowiedziałam się od twojego wiernego sługusa, że ktoś niebezpieczny się wokół ciebie kręci. Wiesz dobrze, że lubię takie akcje, po za tym zawsze nadstawie karku za ciebie, Rebekę, Elijah'ę i Kola. Jesteście moją rodziną.- wyjaśniła.- Teraz powiedz co to za dupek?
- Szczególnie za Elijah'ę, co?- walnęła mnie poduszką.- To takie małe wtrącenie. Koniec z tym. Sprawa jest taka-zacząłem- chłopak, który nam zagraża, pojawił się niedawno w miasteczku, jest wilkołakiem- Nesse wciągnęła głęboko powietrze- ale to nie wszystko, jest bardzo silny, równie silny jak Pierwotni- zakończyłem z westchnieniem.
- To jedyne informacje?- zapytała. Oczy miała wielkie jak spodki.
- Według naszych przypuszczeń pracuje dla Gorlova.
- Tego samego, o którym krąży tyle legend?
- Zgadza się- chwilę siedzieliśmy  w milczeniu.
- Powiedź jak mogę pomóc- powiedziała po chwili.- Najważniejsze moje pytanie kim dla ciebie jest, Caroline?- poczułem się dziwnie.
- Sprawa jest taka... Caroline, to piękna kobieta... Nawet bardzo... Nie chce żeby coś się jej stało... Jest dla mnie ważna...- jąkałem się jak jakiś uczniak na dywaniku dyrektora.
- Kochasz ją?- zapytała bez ogródek.
- Nie!- krzyknąłem.- To znaczy nie wiem. Coś do niej czuje. Możemy skończyć tą bezsensowną rozmowę?
- Powiedz jej o swoich uczuciach. Nie ma się czego bać. Najwyżej dostaniesz kosza, ale przynajmniej będziesz wiedział na czym stoisz- powiedziała.- Dobrze, koniec tematu. Wiem, że uczysz w szkole, więc przedstawisz mnie klasie.
- Chcesz chodzić do szkoły?- zapytałem głupio.
- Co mam robić? Siedzieć tutaj i umierać z nudów?- uśmiechnąłem się.
- Chodźmy więc, za czterdzieści minut mam pierwszą lekcję.- wstałem, podałem jej dłoń i razem opuściliśmy  rezydencję.

Caroline:

Siedzieliśmy w klasie czekając na przybycie Klausa. W końcu się pojawił. Nie był sam. Tuż za nim do klasy wślizgnęła się młoda dziewczyna. Miałam wrażenie, że jest o wiele bardziej filigranowa od Bonnie. Była niskiego wzrostu nie sięgała Klausowi nawet do ramienia, miała szczupłą sylwetkę, długie czarne włosy, brązowe oczy, oliwkową cerę. Krótką mówiąc była bardzo ładna. Moje rozmyślenia przerwał głos Klausa:
- Przepraszam za spóźnienie. Jako, że wasz wychowawca obecnie przebywa na chorobowym, to mnie przypadł zaszczyt przedstawienia wam nowej uczennicy- przerwał na chwilę.- To Anastazja Harris, przyjechała do nas z dalekiego Londynu mam ogromną nadzieję, że przyjmiecie ją z otwartymi ramionami. Proszę cie usiądź między Stefanem a Caroline jest tam dla ciebie wolna ławka- dziewczyna wykonała polecenie, przesyłając Klausowi dziwny uśmieszek.
Przez resztę lekcji nie potrafiłam skupić myśli na tym co mówił Klaus, ponieważ całą moją uwagę pochłaniała ta nowa dziewczyna. Czyżby była kimś dla Nika? Może to jego nowa zabawka? Coś mi się w niej nie podobało. Wydawała się taka za bardzo spokojna. Kiedy lekcja dobiegła końca Klaus zawołał:
- Caroline, mogłabyś podejść do mojego biurka?- czekałam, aż wszyscy wyjdą. Nagle usłyszałam:
- Do zobaczenia w domu Nik- Klaus uśmiechnął się do tej nowej dziewczyny. Poczułam złość.
- Możesz zamknąć za sobą drzwi, Nessie?- mówił do niej zdrobniale. Znali się. Podeszłam do jego biurka.
- Czego sobie pan życzy, profesorze?- zapytałam oficjalnie.
- Od kiedy mówisz do mnie per profesorze?
- Od dzisiaj. Przecież jest pan moim nauczycielem.- powiedziałam oschle.
- Co cie ugryzło?- zapytał.- Nie musisz mówić, już wiem chodzi ci o Nesse. Jesteś zazdrosna- uśmiechnął się.
- Nie interesują mnie pana prywatne sprawy- odrzekłam.- Jednak to dość dziwne mieć romans z uczennicą. Chyba, że ona jest wampirem to zmienia postać rzeczy- zakończyłam.
- Mam z nią romans? Oszalałaś?!- krzyknął.- Doskonale wiesz, że ona jest wampirem. Jednak nic mnie z nią nie łączy. To tylko przyjaciółka.- westchnął.- Jedyną dziewczyną, w której jestem szaleńczo zakochany od dłuższego czasu jest pewna blond piękność, która w tej chwili robi mi scenę zazdrości- powiedział.
- Coś ty powiedział?
- Że kocham cie do szaleństwa!
Nie pozwolił mi nic więcej powiedzieć, ponieważ zamknął moje usta namiętnym pocałunkiem.
________________________________________________________________________________
Nie miałam co robić więc przepisałam jeszcze jeden rozdział. Wiem, że jest nudny, ale jakoś musiałam wprowadzić nową postać. Od razu mówię, że ona jest tylko prawdziwą przyjaciółką Klausa. Nic między nimi nie ma. Mam już napisane zakończenie tego opowiadania, więc teraz rozdziały będą się często pojawiać. Planuje je zakończyć do końca lutego, ponieważ mam jeszcze drugi blog a niedawno zaczęłam pisać trzecie opowiadanie, które pewnie też opublikuje, więc będę potrzebowała trochę więcej czasu. Ale nie ma się jeszcze czym martwić. Kolejny rozdział najprawdopodobniej w piątek, więc do napisania. Pozdrawiam. Komentujcie:)
Ps. Dziękuje, że jesteście ze mną:) To wiele dla mnie znaczy. Jesteście najlepsi!

sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 13

Caroline:


Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Usiadłam na łóżku. Zakręciło mi się w głowie, więc z powrotem ległam na miękkie poduszki. Jedyne co zdążyłam zarejestrować to fakt, że nie znajduje się w swoim domu. W takim razie gdzie jestem? W pokoju panował mrok i ciężko mi było odróżnić nawet poszczególny kształt mebli. Nie pewnie wstałam, podeszłam do ściany i zaczęłam szukać włącznika światła. Kiedy wreszcie go znalazłam i pokój rozświetliła dziwnie czerwonawa barwa od razu rozpoznałam sypialnię Klausa. Co ja tutaj robię? Jak się tu znalazłam? Usiadłam ponownie na łóżku i próbowałam sobie wszystko przypomnieć. Wczoraj dowiedziałam się, Duke jest wilkołakiem i mnie oszukiwał, poszłam do Grilla, upiłam się, Klaus też tam był, nie byłam w stanie wrócić do domu, zabrał mnie do siebie i pocałowałam go. Boże przenajświętszy ja go pocałowałam, co za wstyd. Jak ja się mu na oczy pokarzę. Zaczęłam rozglądać się po sypialni jakbym oczekiwała, że zaraz wyskoczy z szafy. Nic takiego się nie wydarzyło. Jednak zauważyłam, że na szafce nocnej stoi taca z jedzeniem, kawa, pusta szklanka i woreczek krwi, natomiast na fotelu dresy i bluza. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jaka jestem głodna. Praktycznie rzuciłam się na naleśniki. Kiedy skończyłam posiłek zauważyłam, że dołączona została również karteczka. Wzięłam ją i przeczytałam:


Caroline:
Mam nadzieję, że dobrze ci się spało i lubisz naleśniki.
Przebierz się w rzeczy które zostawiłem na fotelu..
W domu są Rebekah i Elijah..
Mój brat dopilnuje żeby Rebekah zbytnio ci nie dokuczała.
Ubolewam nad tym, że nie ma mnie teraz przy tobie.
Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
Musiałem załatwić bardzo pilną sprawę.
Życzę ci miłego dnia i do zobaczenia
Klaus.

Odłożyłam kartkę z powrotem na stolik. To bardzo miłe z jego strony, że się tak mną zajął. Jednak strasznie boję się spotkania z Elijah'ą . Co on sobie o mnie pomyśli? Pomyślę o tym później,teraz pora na prysznic. Pomaszerowałam do łazienki. Była równie piękna co reszta domu. Utrzymana w takich samych barwach co sypialnia idealnie pasowała do Klausa. Ściany zdobił ogromny fresk przedstawiający walczących na arenie ze zwierzętami gladiatorów, z jednej strony stał duży prysznic, z drugiej owalna wanna. Jednak moją uwagę przykuła umywalka i wiszące nad nią złocone lustro. Kiedy w nie spojrzałam, miałam dziwne wrażenie, że jeden z przedstawionych na fresku wojowników rzuca się na mnie. Spędziłam w łazience około godziny. Dresy i bluza, którą zostawił mi Klaus były o wiele za duże i pachniały jego wodą kolońską. Potwornie bałam się wyjść na korytarz. Wiedziała, że Elijah i Rebekah mnie usłyszą. Wreszcie zebrałam w sobie całą odwagę i wyszłam z sypialni. Zdążyłam zrobić tylko kilka kroków w kierunku schodów kiedy usłyszałam:
- Już myślałem, że nigdy nie opuścisz tego pokoju- aż podskoczyłam ze strachu. Odwróciłam się i zobaczyłam idącego w moim kierunku z uśmiechem na ustach Elijah'ę.- Czemu patrzysz na mnie z takim lękiem?- zapytał. Poczułam się głupio.
- Po prostu to dość niezręczna sytuacja, nie uważasz?- teraz to ja zadałam pytanie.
- Wcale nie uważam tego za niezręczną sytuację, Caroline- poklepał mnie delikatnie po ramieniu.- Mój brat w końcu zachował się jak należy- jeszcze raz się uśmiechnął.- W końcu podobno byłaś tak pijana, że Klaus mógł to wykorzystać, a tego nie zrobił. -Nie wiedziałam czy to była pochwała dla Klausa, czy karcąca uwaga dla mnie, więc tylko uśmiechnęłam się niewyraźnie.
- Teraz chodźmy stąd lepiej, ponieważ jestem pewien, że Rebekah podsłuchuje każde nasze słowo i nie może się doczekać żeby cie nie dopaść lepiej dla ciebie żebym miał na twoją osobę, jak to się teraz mówi, oko- byłam mu ogromnie wdzięczna, że nie zadaje zbędnych pytać i nie zostawia na pożarcie Rebece, która na pewno zadawała by pytania z taką częstotliwością, że nie zdążyłabym z odpowiedziami.
Zeszliśmy do salonu. Elijah zaproponował mi kawę, której grzecznie odmówiłam i usiadł na przeciwko mnie. Zaczął zadawać mi pytania, na które z chęcią odpowiadałam. Pytał o to jak żyłam zanim zostałam wampirem, o moją rodzinę, o to jak radziłam sobie z rozwodem rodziców i odmienną orientacją taty, o moje marzenia i cele, które mam w tej chwili. Później to ja zadałam mu podobne pytania, a on o dziwo jakby otworzył się przede mną. Zauważyłam, że jemu mimo tego, że jest najstarszy z rodzeństwa i musi zachowywać się najdojrzalej też była potrzebna osoba, która po prostu go wysłucha. Cieszyłam się, że to ja jestem tą osobą. Spędziłam w jego towarzystwie miłe popołudnie i przykro mi było opuszczać dom pierwotnych, szczególnie, że nie zobaczyłam Klausa.

Klaus:

Czekaliśmy z Kolem pod jego domem od dobrych trzech godzin. Wiedziałem, że dzisiaj w nocy była pełnia więc nie spodziewałem się zbyt szybko go zobaczyć. W końcu się pojawił. Powoli wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w jego kierunku.
- Witam Duke, czekaliśmy na ciebie- powiedziałem gdy byliśmy już wystarczająco blisko. Chłopak odwrócił się raptownie.
- Niklaus Mikaelson, co pan tutaj robi? Kim jest ten człowiek?- poczułem wzbierającą we mnie wściekłość.
- Nie zrobisz ze mnie głupca- powiedziałem i złapałem go za gardło.- Wiesz tak samo dobrze jak ja, że nie jesteśmy ludźmi- rzuciłem nim o ziemię. Kol złapał mnie za ramię.
- Uspokój się bracie, bo jak tak dalej pójdzie to niczego się od niego nie dowiemy-powiedział.
- Masz rację- wziąłem głębszy oddech i postawiłem Duka na nogi.- Teraz wszystko nam wyśpiewasz albo zginiesz. Co wybierasz?- zapytałem drwiąco. Chłopak nie wykonał żadnego ruchu.
- Tak też myślałem. Pierwsze pytanie: Dla kogo pracujesz?- puściłem go.
- Co mi to da, że ci powiem?- jeszcze próbuje się targować.
- Ocalisz swoje nędzne życie- odpowiedziałem z uśmiechem.
- Ocalę je teraz, ale później czeka mnie większa kara niż śmierć z twoich rąk- wiedziałem już o czym mówi. Spojrzałem na Kola, też wiedział.
- Pracujesz na polecenie Gorlova- wybałuszył na mnie oczy.- Łatwo się domyślić.
- Możesz sobie myśleć co chcesz, ale pamiętaj znam twoją największą blond włosom słabość- znów do niego doskoczyłem i przygwoździłem do ziemi.
- Trzymaj się od, Caroline z daleka, zrozumiałeś?- nie jestem dokładnie w stanie pojąć jak, ale po chwili to ja leżałem na ziemi duszony przez Duka, a Kol leżał obok zwijając się z bólu z wbitym w brzuch kołkiem.
- To ty sobie zapamiętaj, Niklaus jestem silniejszym przeciwnikiem niż ci się wydaje. Mogę sprawić, że to ty zginiesz z moich rąk- poczułem silny ból, a Duka już nie było. Wyciągnąłem kołek z brzucha mojego i pomogłem to z robić Kolowi. On odezwał się pierwszy:
- Kim do diabła on jest?- zapytał.
- Naszym wrogiem- odpowiedziałem.
________________________________________________________________________________
Jest wreszcie rozdział, z którego jestem w pełni zadowolona. Znalazłam wszystkie rozdziały, które napisałam bardzo dawno temu, jeszcze zanim zaczęłam je publikować. Mam nadzieję, że ten rozdział jest lepszy od poprzedniego i się podoba. KOMENTUJCIE:)

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 12

Caroline:

Obudziłam się w środku nocy z dziwnym przeczuciem. Miałam wrażenie, że jestem obserwowana. Usiadłam na łóżku. Moje przeczucie było słuszne. Ktoś siedział na fotelu przy oknie. Przeraziłam się.
- Kim jesteś?- zapytałam z wahaniem.
- Nie bój się, Caroline to ja, Duke- co on tutaj robi. Wstałam z łóżka i włączyłam światło.
- Jak się tutaj dostałeś?- jeszcze byłam w szoku.
- Wszedłem przez okno- wstał i podszedł do mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że jakoś dziwnie wygląda.- Nie bój się mnie, nie zrobię ci krzywdy.
- Co tutaj robisz, po co przyszedłeś?- uśmiechnął się. Poczułam niepokój.- Nie jesteś człowiekiem, prawda?- pokręcił głową.
- Przecież ty też jesteś istotą nadprzyrodzoną- powiedział ze spokojem.- Jestem wilkołakiem- odskoczyłam od niego.
- Co takiego?!- krzyknęłam. Nic nie powiedział. Po kilku minutach uspokoiłam się trochę i zapytałam.- Skąd o mnie wiesz?- milczał. Nagle mnie olśniło.- Nasze spotkanie nie było przypadkowe, prawda?- znów pokręcił głową.
- Caroline, to nie tak jak myślisz. Przyznaje, że nie przypadkiem spotkaliśmy wiedziałem kim jesteś od samego początku. Potrzebowałem pomocy jednak nie mogłem ci nic powiedzieć. Wiem, że w Mystic Falls żyje dużo więcej wampirów niż ty i również Pierwsi.
- Jakich informacji potrzebowałeś?- odwrócił się do mnie plecami.
- Musiałem dowiedzieć się jak wygląda Klaus. We wszystkich miejscach, w których byłem nikt nie potrafił mi opisać jego wyglądu. Od wielu lat tożsamość najgroźniejszego Pierwotnego pozostawała tajemnicą.
- Dlaczego go szukałeś?- podeszłam do okna.
- Jestem wilkołakiem a chyba zdajesz sobie sprawę z czym się to wiąże. Potrzebuje trochę jego krwi-rozumiałam o czym mówi. Doskonale pamiętałam co przeżywał Tyler.
- Chcesz żebym ci pomogła, tak?- znałam już odpowiedź.
- Szczerzę, na to właśnie liczę. Masz nad nim jakąś władzę. Jesteś jego słabością. Jeśli umiejętnie poprosisz zrobi dla Ciebie wiele rzeczy- nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
- Wyłącznie po to byłam ci potrzebna?- poczułam nieopisaną wściekłość.- Nie będę nic dla ciebie robić! Wynoś się stąd!- odczekałam, aż wyjdzie i sama udałam się w stronę Grilla.
Weszłam do baru i od razu zobaczyłam, że Klaus siedzi przy jednym ze stolików. Podeszłam do Matta, zamówiłam sobie drinka i usiadłam.
- Może miałabyś ochotę przysiąść się do mojego stolika?- usłyszałam ten przepełniony angielskim akcentem głos.
- Czemu nie- odwróciłam się i bez większego skrępowania dosiadłam się do stolika Klausa.
- Powiedz mi, Caroline co cie sprowadza do baru o tak późnej porze?- zapytał.
- Czy to nie oczywiste. Miałam ochotę napić się drinka po ciężkim dniu- odpowiedziałam.
- Co spowodowało, że tak miły dzień stał się ciężki?- boże czy on musi zadawać te głupie pytania.
- Wiesz co faceci to najgłupsze stworzenia jakie chodziły po ziemi- dopiłam już kolejnego drinka.- Najpierw robią ci nadzieję, mówią jaka to ty nie jesteś piękna i te wszystkie inne brednie. Po czy bez skrupułów informują cie, że potrzebowali twojej osoby tylko po to żeby dobrać się do dupy innej- nie byłam w stanie ciągnąć tej rozmowy.

Klaus:

Caroline skończyła swój monolog. Wiedziałem, że mówiąc mężczyźni ma na myśli tego całego Duka. Byłem ciekawy co takiego zrobił.
- Kochanie, czy ktoś zrobił ci krzywdę?- zapytałem jak najdelikatniej potrafiłem.
- Duke- odpowiedziała beż zahamowań- Wiesz co on jest wilkołakiem. Wykorzystywał mnie tylko po to żeby dostać się do ciebie- nie mogłem uwierzyć.- Potrzebuje twojej krwi, a ja głupia myślałam, że mu na mnie zależy- wypiła, któregoś z kolei drinka.- Wiesz co, ja idę do domu- wstała i mocno się zachwiała, natychmiast złamałem ją za ramię.
- Sama raczej nigdzie nie pójdziesz- powiedziałem spokojnie.
- Właśnie, że pójdę. Puszczaj mnie!- próbowała się ze mną szarpać, ale była tak bardzo pijana, że po chwili dała za wygraną.
- Chodź zabiorę cie do siebie. Chyba nie chcesz żeby mama zobaczyła cie w takim stanie?- zapytałem z rozbawieniem.
Nic nie odpowiedziała. Wyprowadziłem ją z baru, posadziłem w samochodzie, a sam zająłem miejsce za kierownicą. Po dziesięciu minutach byliśmy już przed moją rezydencją. Wiedziałem, że Kol, Rebekah i Elijah są w domu, więc po cichu wniosłem Caroline na piętro i wprowadziłem do mojej sypialni. Położyłem ją na łóżku, a Caroline niespodziewanie chwyciła mnie za szyję i pocałowała. Kiedy się od niej oderwałem powiedziała:
- Proszę zostań ze mną- musiałem zachować zimną krew. Ona była za bardzo pijana.
- Dobranoc, Caroline- kiedy wychodziłem z pokoju odwróciłem się żeby na nią spojrzeć. Dziewczyna już zasnęła.

________________________________________________________________________________
Jakoś tak sama nie wiem jaki jest ten rozdział. Mam nadzieje, że nie taki beznadziejny jakim mi się wydaje. Proszę o komentarze one bardzo mnie motywują:)

piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 11

Caroline:

Czy to się naprawdę stało? Może coś mi się przyśniło? On jest tylko moim przyjacielem. Dzisiaj idziemy razem na imprezę z okazji Dnia Założyciela. Będziemy się świetnie bawić. Wstałam z łóżka, poszłam szybko do łazienki i po trzydziestu minutach wyszłam do szkoły.  Dzisiaj nie mogłam się skupić na lekcjach. Ciągle myślałam o balu i o Duke'u . Na szczęście Klausa nie było na lekcjach więc znaczyło to, że jeszcze nie wrócił. Nie zniszczy nam dobrej zabawy. Po lekcjach dziewczyny powiedziały, że idą do Rebeki przygotować się na wieczór.
- Nie ma mowy nie pójdę tam!- podniosłam głos.- Od kiedy to tak przyjaźnicie się z Rebeką?- zapytałam. Dziewczyny popatrzyły na siebie.
- No wiesz, Caroline ona i Matt coraz więcej dla siebie znaczą- zaczęła Elena.- Po za tym Rebekah wcale nie jest taka zła, wystarczy ją lepiej poznać- pospieszyła jej z pomocą Bonnie. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
- Co wy mówicie?!- krzyknęłam.- Przecież to siostra Klausa, nie może być dobra- popatrzyły na mnie podejrzliwie.- Przyznaj się lepiej, że nie chcesz spotkać Klausa- powiedziała Bonnie.
- O czym ty mówisz? Sugerujesz, że boje się go?- dziewczyny potrząsnęły głowami.- Dobra zgoda. Chodźmy do Rebeki i miejmy to już za sobą.
Ruszyłyśmy w kierunku domu Mikaelsonów. Rebekah krzątała się po domu w poszukiwaniu różnych części garderoby. Kiedy weszłyśmy podbiegła do nas i powiedziała:
- No nareszcie, myślałam, że już się nie doczekam. Potrzebuje pomocy!- krzyknęła. Dziewczyny zaśmiały się i zaczęłyśmy się szykować. W pewnym momencie poczułam silną potrzebę pobycia w samotności.  Podeszłam do Rebeki i zapytałam:
- Gdzie jest toaleta?- głupie pytanie ale co miałam powiedzieć żeby dziewczyny nie zaczęły czegoś podejrzewać.- Idź na górę, drugie drzwi po lewej- uśmiechnęła się. Może ona naprawdę nie jest, aż taka zła.
Kiedy weszłam na górę, moją uwagę przykuły drzwi na końcu korytarza. Sama nie wiem co mnie podkusiło ale podeszłam do nich, uchyliłam i jak najciszej zajrzałam do środka. No tak od razu wiedziałam gdzie się znalazłam. Sypialnia Klausa. Wiedziałam, że powinnam natychmiast opuścić ten pokój ale pokusa była zbyt silna. Cały pokój utrzymany był w odcieniach brązu oraz beżu. Na ścianach wisiało dużo przepięknych obrazów. Panował półmrok, a w powietrzu unosił się przyjemny zapach. Woda kolońska. Podeszłam do jednej z komód i zobaczyłam rysownik. Już chciałam pooglądać znajdujące się w nim rysunki kiedy usłyszałam:
- Caroline, utopiłaś się w tej łazience czy co? Przez ciebie się spóźnimy!- krzyczała Elena. Zrezygnowana wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Umówiliśmy się z chłopakami, że będą na nas czekali przed ratuszem. Tylko Damon i Meredith przyjechali razem. Wszyscy wyglądali bardzo wytwornie w czarnych smokingach. Kiedy weszliśmy na salę balową czułam się jak królowa. Nie miałam jednak ochoty na taniec chociaż Duke bardzo chciał zatańczyć ze mną walca. Wszyscy rozmawialiśmy o szkole, egzaminach, stresie, studiach. Jednak w pewnym momencie do sali wkroczyli, modnie spóźnieni Elijah, Kol i Klaus, który podszedł do nas z tak ujmującym uśmiechem, że zrobiło mi się gorąco. Zapomniałam już jak wspaniale prezentuje się w smokingu. Przystanął, obdarzył Duka uśmiechem i dziwnie podejrzliwym spojrzeniem i zapytał:
- Czy mogę porwać panu tą damę na jeden taniec?- spojrzałam na Duka. Uśmiechał się.- Oczywiście panie...
- Mikaelson. Niklaus Mikaelson- pospieszył z odpowiedzią Klaus.- Czy podarujesz mi ten taniec, Caroline?- sama nie rozumiem dlaczego ale odpowiedziałam- Z największą przyjemnością.

Klaus:

Podałem Caroline ramię i poprowadziłem na parkiet. Po tych trzech długich tygodniach nie widzenia się z nią, jej bliskość działała na mnie uspokajająco. Tańczyliśmy walca. Według mnie jeden z najpiękniejszych i najwytworniejszych tańców. W pewny momencie zagadnąłem do niej:
- Wiesz Caroline, muszę zapytać czy mama nie nauczyła cie, że nie wolno myszkować w cudzych rzeczach?-  wyraz jej twarzy nagle się zmienił.
- O czym ty mówisz?- zapytała z oburzeniem, jednak w jej oczach pojawił się nie wiedzieć dlaczego strach. Bardzo mnie to rozbawiło.
- Doskonale wiesz o czym mówię- uśmiechnąłem się.- Nie patrz na mnie z takim przerażeniem, przecież nie zamorduje cie za to, że weszłaś do mojej sypialni. To dla mnie bardzo osobiste miejsce i wolałbym żebyś więcej tam nie wchodziła. Chyba, że cie tam zaproszę- myślałem, że uderzy mnie w twarz ale w tej chwili walc dobiegł końca i podszedł do nas ten jej absztyfikant i powiedział:
- Caroline, nie czuje się zbyt dobrze. Chyba pojadę do domu- dziewczyna patrzyła to na niego to na mnie.
- Pojadę z tobą, też jestem zmęczona- pożegnali się, a ja patrząc jak odchodzą wiedziałem, że wygrałem tą bitwę. Udało mi się wzbudzić ciekawość Caroline. Widziałem to w jej spojrzeniu. W tej chwili czułem się całkowicie usatysfakcjonowany, po tych kilku tygodniach niepowodzeń.

_______________________________________________________________________________
Kolejny rozdział, udało się. Nie mogę uwierzyć, jesteśmy już prawie w połowie opowiadania. Jak ten czas szybko leci. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Komentujcie. Pozdrawiam:)

Obserwatorzy