niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 14

Caroline:

Obudziłam się w nieznanym mi miejscu. Nie miałam pojęcia jak się tutaj znalazłam. Klaus, Duke właśnie on miał mi pomóc i nagle... ból, straciłam przytomność i nic więcej nie pamiętam. Pomieszczenie, w którym się znajdowałam było pogrążone w całkowitych ciemnościach ale jak zdołałam się zorientować leżałam w ciepłej pościeli i nie byłam związana. Wstałam niepewnie i zaczęłam szukać jakiegoś włącznika światła, niestety moje starania spełzły na niczym, ponieważ po kilku krokach wpadłam na jakiś mebel, który przewrócił się z takim hukiem zdolnym obudzić nawet umarłego. Zrezygnowana z powrotem usiadłam na łóżku. Po kilku minutach usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. W pokoju rozbłysło światło i otworzyły się drzwi. Stanął w nich nie kto inny a Duke.
- Ty? Ale jak to, dlaczego?- zapytałam oszołomiona.
- Jak to dlaczego? Zemsta, kochanie zemsta- odpowiedział a ja zorientowałam się, że po moich policzkach obficie lecą łzy.
- Przysięgałeś, że się zmieniłeś, zaufałam ci!- teraz już nic się dla mnie nie liczyło, zwyczajnie się na niego rzuciłam.
- Nawet nie próbuj- chwycił mnie za ręce.- Doskonale wiesz, że jedno ugryzienie wilkołaka może uśmiercić wampira, nie chce ci zrobić krzywdy, będziesz mi jeszcze potrzebna.
- Do czego? Jaki masz plan?- zapytałam chcąc ocenić swoją sytuacje i nagle sobie przypomniałam.- Gdzie jest Gorlov?
- Gorlov nie żyję- odpowiedział bez emocji.- Dawno już go zabiłem. Był starym, do niczego nienadającym się głupcem.
- To wszystko twoja wina? To wszystko był twój plan? Ale jak to, przecież widziałam go?- pytania same wychodziły z moich ust, nie potrafiłam ich powstrzymać.
- Oczywiście do momentu uwięzienia Klausa to był wspólny plan Gorlova i Esther, ale oni chcieli go tak zostawić- przerwał na chwile, sprawdzając czy słucham.- Rozumiesz? Chcieli go zostawić żeby sobie tam leżał, za te wszystkie krzywdy, które wyrządził miał sobie czekać, aż ktoś go odnajdzie.
- Dlaczego w takim razie chciałeś żebyśmy go obudzili, żeby wyrządzić mu krzywdę?- przerwałam.
- Jesteś taka inteligentna za jaką cie miałem- uśmiechnął się.- Chce żeby cierpiał, patrząc jak traci wszystkich, których kocha zaczynając od ciebie.
- Mylisz się myśląc, że Klausowi na mnie zależy- powiedziałam spokojnie patrząc jak Duke zaczyna przechadzać się po pokoju.
- To ty nie wiesz co mówisz- odpowiedział.- On cie kocha i będzie patrzył jak odchodzisz.
- O co ci tak na prawdę chodzi z tą zemstą?
- Chce pomścić moich bliskich, pamiętasz? Kiedyś już ci o tym mówiłem- odwrócił się do mnie.- Wiesz kim była moja żona. To Tatia Petrova- wybałuszyłam na niego oczy.- Tak, ta sama kobieta, od której pochodzą dwa pozostałe sobowtóry. Kochałem ją do szaleństwa, a Klaus i Elijah zniszczyli nasze szczęście!- krzyczał ale w jego oczach lśniły łzy bólu.- Przez resztę życia musiałem patrzeć jak nasza córeczka tęskni za matką- nie był w stanie mówić dalej.
- Jak to się stało, że się nie starzejesz?- zapytałam po dłuższej chwili milczenia.
- Pochodzę z rodziny Pierwotnych wilkołaków- odpowiedział tylko.
- To ty sprawiłeś, że Nessie i Elijah się rozstali?
- Tak, wykorzystałem do tego dawną miłość Elijah- wstał i skierował się w stronę drzwi.
- Co ze mną zrobisz?
- Zobaczysz- i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Elijah:

Czekałem na powrót Klausa. Wyszedł z domu bez słowa, ale był jakiś inny. Niepokoiłem się coraz bardziej. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem i zobaczyłem Mariusa.
- Czego tutaj szukasz?- zapytałem dość agresywnie.
- Nie przyszedłem się tutaj kłócić. Musze ci o czymś powiedzieć- wpuściłem go do środka.- Duke porwał Caroline.
- Co? Niby dlaczego miałby to robić?- zapytałem oszołomiony.
- To może ja zacznę od początku.
- Tak bardzo proszę.
- Jakiś rok temu w Los Angeles spotkałem człowieka, który podał się za dawnego przyjaciela Caroline. Musisz wiedzieć, że poznałem ją tuż po zniknięciu Klausa. Miała wyłączone człowieczeństwo i zabijała bez opamiętania. Przez kilka lat starałem się kontrolować jej wybryki, ale z czasem zrozumiałem, że muszę jej pomóc. Bardzo ją polubiłem i wiedziałem, że jedynym sposobem żeby ją odzyskać jest jej odzyskanie człowieczeństwa. Starałem się i wreszcie się udało i Caroline wróciła do rodzinnego domu. Ale wracając do  tego faceta. Wiedział, że Caroline jest w Mistyc Falls. Wypytywał o jej stosunki z waszą rodziną. To od niego  dowiedziałem się o planach Gorlova, a właściwie jego planach. Jestem pewien, że on porwał Caroline. Gdzie jest Klaus?
- Wyszedł z domu- powiedziałem zdziwiony jego chaotycznymi wyjaśnieniami.- Dlaczego przychodzisz z tym do mnie? Myślisz, że ci uwierzę?
- Myślałem o tym, że mi nie uwierzysz dlatego przyprowadziłem kogoś.
- Elijah- usłyszałem i odwróciłem się w stronę drzwi. Zobaczyłem Nessie a za nią Kola i Bonnie.
- Co wy tutaj robicie?- zapytałem.
- Marius poprosił mnie o pomoc- powiedziała moja była dziewczyna.
- I ty mu wierzysz w te bajki, które opowiada? Nie tak dawno sama mi mówiłaś żeby mu nie ufać.
- Wierze mu, ponieważ znam Duka- nie wiedziałem co powiedzieć.- Znałam go już kilkanaście lat temu. Wiedziałam kim jest i kto był jego żona.
- A co to ma do rzeczy?- zapytałem powoli coraz bardziej zdenerwowany.
- Elijah, on był mężem Tatii Petrovej- zobaczyła moją zszokowaną minę.- Teraz rozumiesz, on zniszczył Gorlova i chce zabić Caroline. Nasza kłótnia też była sprawką tego bydlaka.
- Poczekaj, przecież my też wiemy coś o nim. Jak to możliwe? Czy to zwykły zbieg okoliczności?
- Chyba najwyższa pora zawiadomić o wszystkim Klausa- wtrącił Kol.
- Tylko jak my uratujemy moją przyjaciółkę?- zapytała Bonnie.
- Potrzebujemy pomocy jeszcze jednej osoby- powiedział Kol.
- Kogo?- zapytałem.
- Witaj synu- odwróciłem się w stronę drzwi i zobaczyłem ostatnią osobę jakiej bym się spodziewał.
- Matko...
____________________________________________
No cóż udało się. Mam nadzieję, że się podoba. To już przedostatni rozdział, ostatni pojawi się 14 sierpnia i będzie długi i mam nadzieję trochę wzruszający. Komentujcie. Do napisania:)

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 13

Caroline:

Duke okazał się wspaniałym kompanem, jeżeli chodzi u pijanie się i świetną zabawę. Zdawałam sobie sprawę, że jestem potwornie pijana i jeszcze chwila tego kociego tańca a zrobię coś głupiego.
- Powinnam już pójść do domu- powiedziałam po ostatniej kolejce.
- Oczywiście, odprowadzę cie- chwyciłam jego wyciągniętą dłoń i razem podążyliśmy w stronę willi Mikaelsonów. Zadziwiająco szybko dotarliśmy na miejsce i pod wpływem impulsu powiedziałam:
- Wejdziesz na chwilę?
- Nie wiem czy powinienem, to w końcu dom Niklausa- powiedział z widocznym wahaniem.
- Oj daj spokój w końcu ja również tutaj mieszkam- i bez zbędnych słów wciągnęłam go do środka. Od razu skierowaliśmy się w stronę mojej sypialni, ponieważ wolałam nie ryzykować spotkaniem pijanego Klausa.
- Powiesz mi wreszcie co się z Tobą działo przez te wszystkie lata?- zapytałam z miną niewinnej dziewczynki. Byłam przekonana, że po raz kolejny odpowie wymijająco.
- No cóż ja mogłem robić, podróżowałem- byłam zdziwiona, że jednak coś mówi- to jedna z wielu moich pasji, nie mówiłem ci?- pokiwałam przecząco głową.- A co ty robiłaś przez te lata?
- Poznawałam nowych ludzi i próbowałam układać sobie życie od nowa- no tak od razu zmienił temat żeby ze mnie wyciągnąć więcej informacji.
- Masz na myśli układanie sobie życia bez Klausa?- zapytał. A to podstępny łajdak.
- Tak, ale co cie obchodzą moje przeżycia?
- Zapominasz, że nie widzieliśmy się ten cały czas, a ja jestem bardzo ciekawską osobą.
- Powiedzmy, że próbowałam  odnaleźć samą siebie- miałam nadzieję, że nie będzie chciał ciągnąć tego tematu.
- Myślisz, że wyłączając swoje człowieczeństwo byłaś bliżej zgłębienia swojej osoby?- zaskoczyło mnie jak dużo wie.
- Skąd o tym wiesz?- zapytałam głupio, a ku mojemu zaskoczeniu podszedł do mnie i chwycił za dłonie.
- Krążyło wiele opowieści o krwiożerczej Caro- pogłaskał mnie po policzku.- Ale wiesz co ja myślę, żadna osoba, która słyszała bądź mówiła te wszystkie historię nie miała okazji zobaczyć jaka jesteś na prawdę- i bez żadnego uprzedzenia pocałował mnie, Trwało to chwilę zanim nie usłyszeliśmy tego tak dobrze znanego mi głosu.
- Przepraszam, że państwu przeszkadzam- w drzwiach stał Klaus, a z wyrazu jego twarzy wyczytałam, że mam kłopoty.

Klaus:

Owszem na wiele jej pozwalam, ale nie zgadzam się żeby obściskiwała się z tym dupkiem w moim domu. Co za hipokrytka jeszcze nie tak dawno skarżyła mi się, że ją prześladuje i na pewno wrócił bo coś kombinuje, a teraz proszę całuje się z nim.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam sprawę do Caroline- powiedziałem spokojnie.- Duke byłbyś tak łaskawy i zostawił nas samych- wyszedł bez słowa.
Caroline patrzyła na mnie jak zbity psiak co jeszcze bardziej doprowadzało mnie do szału. Nie miało dla mnie znaczenia, że jest pijana, na pewno zdawała sobie sprawę, że jestem w domu.
- Jak śmiałaś przyprowadzić tego robaka do mojego domu?!- podbiegłem do niej i chwyciłem za ramiona. Pierwszy raz od dawna zobaczyłem w jej oczach lęk.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że tak cie to zdenerwuje- sam nie wiem jak to się stało ale uderzyłem ją, mocno się zachwiała i upadła na podłogę. Zobaczyłem jak z jej oczu popłynęły łzy. Jednak po chwili się podniosła i powiedziała:
- Nienawidzę cie, wiesz?- teraz już krzyczała.- Powinieneś zginąć pięćdziesiąt lat temu i nigdy nie wracać do mojego życia!- wybiegła i wtedy stało się coś nieoczekiwanego.

Caroline:

Biegłam nie patrząc w jakim kierunku, musiałam uciec. Jednak nie minęło wiele czasu kiedy na kogoś wpadłam.
- Caroline, co się stało?- usłyszałam zaniepokojony głos Duka.
- Niklaus, on nigdy nie powinnam go ratować- starałam się powstrzymać łzy.- Okazał się łajdakiem za jakiego go dawniej wszyscy mieliśmy.
- Powiesz mi wreszcie co się stał, co ci zrobił?
- Najpierw miał pretensję, że wpuściłam cie do jego domu, później zaczął się wydzierać, a na koniec... na koniec mnie uderzył- Duke przytulił mnie mocno.
Nie mam pojęcia ile tak staliśmy ale wydawało mi się, że minęły wieki. Czułam się bezpiecznie tak jak lata temu przed moim domem. Pod wpływem impulsu powiedziałam.
- Wiesz, myślę, że mimo wszystko ty okazałeś się lepszą osobą niż Niklaus- uśmiechnął się promiennie.
- Pochlebia mi to, że tak o mnie myślisz- chwycił mnie za dłoń.- Chodź zabiorę cie do domu- ufałam mu więc poszłam w nieznanym kierunku.

Marius:

Obserwowałem całą sytuację z ukrycia. Poczułem nie opisane ukucie zazdrości widząc Caroline w objęciach tego całego Duka. Nie ufałem mu i wiedziałem, że coś kombinuję. Z dwojga złego wolałem Caroline w objęciach Niklausa, przynajmniej wiedziałem, że będzie szczęśliwa. Ten Duke był większym dupkiem z tajemnicami. Caroline jest taka łatwo wierna, jak zawsze. Nie mogłem iść do Klausa i powiedzieć Słuchaj stary wiem, że masz to gdzieś, ale Caroline właśnie znajduje pocieszenie w ramionach podstępnego gnidy, który chciał cie zabić. Może byś pomógł zanim dziewczyna wpakuje się w kłopoty?
Nie założę się, że Klaus przeżywa teraz ciężkie chwile, a trzeba działać szybko. Wiedziałem, że cała ta dziwna sytuacja ma coś wspólnego z jeszcze jedną osobą. Więc w wampirzym tempie udałem się w kierunku jej domu, kiedy drzwi się otworzyły powiedziałem:
- Musimy koniecznie porozmawiać- i bez zaproszenia wszedłem do mieszkania.
________________________________________________________________
Ogłaszam wszem i wobec, że zostały już tylko góra trzy rozdziały i koniec. Nie żegnam się jeszcze ale powiem wam, że założyłam kolejnego bloga, na którym rozdziały zaczną się pojawiać kiedy ten dobiegnie końca, no i jest jeszcze mój Niklaus Diaries, którego potwornie zaniedbałam. Tak więc nie martwcie się i do napisania!

Obserwatorzy