niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 10

Caroline:

Kiedy obudziłam się następnego dnia, byłam sama. W sypialni nie było Klausa. Miałam strasznego kaca. Jaka ze mnie kretynka, coś ty najlepszego zrobiła Caroline, przeklinałam się w duchu. Kiedy wstałam zobaczyłam, że z moich ubrań zostały tylko strzępy. Wyciągnęłam z szafy jakieś dresy, koszulkę i poszłam pod prysznic. Po piętnastu minutach opuściłam łazienkę i zaczęłam nasłuchiwać. Jakoś nie za bardzo uśmiechało mi się spotkanie, z którymś Pierwotnym. Po cichu zeszłam na dół, ale na moje nieszczęście, a może jednak szczęście w salonie siedziała Nessie.
- Caroline, co się tak skradasz? Nikt cie tutaj nie ugryzie- aż podskoczyłam kiedy usłyszałam jej głos.
- Myślałam, że nikogo nie ma w domu- wybąkałam zakłopotana.
- Nie martw się tak, jestem tylko ja- uśmiechała się ciepło. Jaka ona kochana, w sumie dlaczego czuje się jak intruz, przecież Elijah powiedział, że mogę tutaj być.
- Czyżby Klausowi przeszło już bycie sukinsynem?- zapytała kiedy bez pytania rozsiadłam się na kanapie.
- Niestety, gdyby mu przeszło byłby tutaj ze mną- posmutniałam.
- Przestań!- krzyknęła Nessie.- Nawet o tym nie myśl, żadnego płaczu, ani użalania się nad sobą.
- Łatwo ci mówić, ty jesteś szczęśliwa z Elijah'ą, on świata poza tobą nie widzi- uśmiechnęłam się.
- W tym miejscu mogłabym się kłócić, ale się powstrzymam- odpowiedziała.- Ty lepiej ogarnij się trochę i pokarz Nikowi, że na nim świat się nie kończy.
- I co ja niby mam zrobić, mądralo?
- Jak to co? Po pierwsze od dzisiaj tutaj mieszkasz i nieważne jest w tej kwestii zdanie Klausa, po drugie ubieraj najlepsze ciuchy jakie masz, wychodź na imprezy i poderwij tylu facetów ilu dasz radę, a po trzecie nie zwracaj na Klausa większej uwagi- zakończyła z uśmiechem.
- Myślisz, że to podziała?- zapytałam z powątpiewaniem.
- Kochana, jasne, że podziała. Zapomniałaś, że zazdrość i instynkt posiadacza to główna natura facetów?- poczułam się o niebo lepiej.
- Wypróbowywałaś tą metodę na Elijah'y?- zapytałam z uśmiechem.
- Jasne! Zamierzam to jeszcze raz wypróbować.
- Dlaczego?- tych pytań było zdecydowanie za wiele, ale nie mogłam się powstrzymać.
- Wróciła wielka miłość Elijah'y z przed lat, mianowicie Katerina Petrova znana teraz jako Katherine Pierce.
- Katherine wróciła, a Elijah się w niej kocha? Woli ją zamiast ciebie- powiedziałam i po chwili zrozumiałam swój nietakt.- Przepraszam, ale jestem w szoku.
- Nie przejmuj się- uśmiechnęła się.- Tak, tak Elijah kocha ją do dziś, na pewno znasz historię Tatii i dwóch braci Pierwotnych, więc nie dziwi nikogo fakt, że mój chłopak kocha jej sobowtóra.
- Mnie dziwi jednak fakt, dlaczego Katherine wróciła, skoro Klaus ma teraz wyłączone uczucia i w każdej chwili może ją zabić- dlaczego Katherine tak bardzo ryzykuje.
- Sama się nad tym zastanawiam i mam cichą nadzieję, że wreszcie Nik ją zakatrupi, będzie wtedy spokój. -Teraz jednak idź się przebrać i wyszykować, wieczorem wychodzimy na jedną z najlepszych imprez naszego życia- posłuchałam jej i poszłam poszukać jakiejś odpowiedniej sukienki.
***
Dopiero o godzinie osiemnastej dotarłam do rezydencji Mikaelsonów. W drzwiach z uśmiechem powitała mnie Anastazja.
- No nareszcie jesteś- szturchnęła mnie w bok.- Już myślałam, że nigdy nie przyjdziesz.
- Przepraszam, ale musiałam sobie kupić jakąś nową sukienkę.
- Jasne wchodź- kiedy weszłam do salonu, na kanapie siedziały dziewczyny: Bonnie, Elena i Rebekah.
- Co wy tutaj robicie?- zapytałam zaskoczona.
- Chciałyście zrobić imprezę bez nas?- zapytała Rebekah.- Co wy sobie myślicie?
- Cudownie, że będziemy wszystkie razem!- krzyknęłam.- Ale chwila, co się stało z facetami?
- Nie mamy pojęcia, Kol powiedział, że musi mieć jeden dzień wolnego, więc mu go dałam a reszta pewnie zrobiła to samo co on, czyli w tej chwili wszyscy gdzieś się upijają- odpowiedziała Bonnie.
- No to gdzie idziemy, do Grilla?- zapytałam.
- Nie, Grill to już średniowiecze. Nie daleko za miastem, otworzyli ostatnio świetną dyskotekę, która jest naszym celem- powiedziała Elena 
- No to lepiej już chodźmy- ponagliła nas Nessie.- Jeszcze trochę pogawędek a ominie nas impreza.
Wszystkie posłusznie poszłyśmy do samochodów. Ten nowy bar naprawdę okazał się świetny. Muzyka była nowoczesna, jednocześnie nadawała się do zabawy, alkohol lał się strumieniami a faceci... boże miłosierny byli po prostu istnymi Adonisami. Wreszcie nie myślałam o Klausie. Oczywiście do czasu. Razem z Nessie wskoczyłyśmy na bar i zaczęliśmy wylewać na ludzi zawartość butelek z wódką. Jednak nasza zabawa nie trwała długo, ponieważ nagle zostałam złapana za nogi i zawisłam na czyimś ramieniu. 
- Puszczaj mnie!- wrzeszczałam i zaczęłam okładać napastnika pięściami po plecach.
- Jeszcze raz to zrobisz, a naprawdę pożałujesz- usłyszałam głos przepełniony brytyjskim akcentem.
- Klaus, co ty tutaj robisz?- zapytałam zszokowana.
- Ratujemy ciebie i resztę dziewczyn od kompletnego skompromitowania- dopiero teraz zauważyłam, że za nami w podobny sposób Elijah niesie Nessie, a za nimi Damon, Stefan i Kol wyprowadzają pozostałe dziewczyny.
__________________________________________________
Jest krótki, beznadziejny i nijaki, ale ostatnio mam problem z wdrożeniem się w rozdziały po przerwie. Przepraszam was za to. Nie będę się rozpisywać, ale proszę o komentarze.

EDIT: Niestety nie wiem kiedy pojawi się kolejna notka, ponieważ mam małego doła i kompletny brak weny i cierpliwości do tego opowiadania. Zaczynam żałować, że nie zakończyłam go na pierwszej części, śmiercią Klausa, tak byłoby najlepiej. Przepraszam wszystkich, którzy to czytają.

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 9

Caroline:

Stanęłam przed domem Tylera z przejmującym lękiem w sercu. Czego on chce? Dlaczego wrócił po tych wszystkich latach? Niepewnie zapukałam do drzwi. Po chwili stanął w nich Tyler.
- Caroline, wiedziałem, że przyjedziesz- uśmiechnął się promiennie.
- Tyler, nie przyjechałam tutaj aby wysłuchiwać twoich ckliwych gadek. Mów czego chcesz i daj mi święty spokój- czułam się już zdecydowanie pewniej.
- Może najpierw wejdziesz?- przepuścił mnie w progu i razem weszliśmy do salonu.
- Skoro mamy już oficjalną cześć za sobą, może teraz jesteś bardziej skłonny żeby powiedzieć o co chodzi- powiedziałam.- Lepiej nie przeciągaj struny, nie jestem w najlepszym humorze.
- Czyżby jakieś miłosne problemy?- zapytał.- Wiedziałem, że prędzej czy później do tego dojdzie.
- Jeżeli chciałeś się ze mną widzieć tylko po to żeby napawać się swoim triumfem to ja już lepiej pójdę- skierowałam się do wyjścia, ale chwycił mnie za nadgarstek.
- Poczekaj Caroline, nie chciałem. Nie potrafiłem oprzeć się możliwości wygarnięcia, że jednak miałem rację. Sama musisz przyznać, że teraz przez niego cierpisz.
- Nie twój interes!- wrzasnęłam.- Nie zapominaj, że to ty pierwszy rozczarowałeś mnie bardziej, nie on.
- Przyznaję, zawiodłem twoje zaufanie- powiedział ze skruchą.- Jednak ty nie zapominaj, że przez prawie pól wieku wypłakiwałaś sobie oczy z tęsknoty za nim a on teraz traktuje cie jak jakiegoś śmiecia, którego zwyczajnie wyrzuca do kosza- nie wiem dlaczego po tych słowach poczułam się gorzej, niż gdy Klaus kazał mi się wynosić.
- To nie jego wina, przecież kiedyś mu przejdzie i wróci do mnie- powiedziałam z rozpaczą w głosie.
- Słuchaj mówisz to samo co Elijah. Usprawiedliwiasz go a to zwykły łajdak- powiedział Tyler.- Nie mówię oczywiście, że jestem od niego lepszy ale przecież nie proponuje ci małżeństwa- pośpieszył z dalszą wypowiedzą.
- Dobrze skończmy te gadki. Po co mnie szukałeś?
- Sam dokładnie nie wiem, ale miałem ci to dać- wyciągnął z kieszeni kartkę. Wzięłam ją i przeczytałam.
Piękna Caroline,
Pamiętaj, że nasza przeszłość zawsze nas dogania.
Niedługo również my się spotkamy.
Mam nadzieję, że cieszysz się z mojej niespodzianki.
Tajemniczy nieznajomy.
- Tajemniczy nieznajomy? Kto to może być?- zapytał Tyler, który zdążył już przeczytać słowa z listu.
- Nie mam pojęcia- podparłam.- Ale czekaj, czekaj powiedziałeś, że nie wiesz dokładnie dlaczego zacząłeś mnie szukać, tak?- kiwnął głową.- A pamiętasz może kto dał ci tą kartkę?
- Szczerze Caroline, nie wiele pamiętam z ostatnich tygodni mojego życia. Nie pamiętam twarzy tego człowieka. Wiem tylko, że miałem ci dostarczyć tą głupią wiadomość tyle. Co ona w  ogóle oznacza?
- Nie mam pojęcia. Wiem jedno ten nieznajomy nie może być taką tajemnicą. Zna moją przeszłość i wie o Tobie, więc to musi być ktoś kogo znam. Może przyśle kolejną wiadomość albo sam się tutaj zjawi. W tej chwili nie mam ochoty się nad tym zastanawiać.
- Wiesz co mam świetny pomysł, chodźmy do Grilla- widząc moją minę dodał szybko.- Wyłącznie jako przyjaciele, odstresujesz się no chodź.
- No dobrze, ale wyłącznie jako przyjaciele- zgodziłam się po chwili wahania.

Klaus:

Wreszcie dojechaliśmy do tego przeklętego miasta. Postanowiłem po zostawieniu rzeczy w mojej rezydencji, zabrać Camille do Grilla. Jednak kiedy przekroczyliśmy próg baru od razu zepsuł mi się humor. Przy jednym ze stolików siedziała Caroline i ten dupek Tyler. Świetnie się razem bawili, więc postanowiłem zniszczyć im ten uroczy nastrój. Razem z Camille podeszliśmy do ich stolika.
- Patrzcie, patrzcie kogo moje oczy widzą. Tyler Lockwood miałem nadzieję, że już nigdy się nie spotkamy. Ale jak widzę piękna Caroline, postanowiła się pocieszyć w twoich ramionach po tym jak ją zostawiłem. Pamiętaj jednak, że to ze mną spędzała kilka ostatnich nocy. Masz ciężkie zadanie- uśmiechnąłem się.
- Lepiej sobie odpuść, wcale nie jesteś taki cudowny na jakiego starasz się pozować- wtrąciła Caroline.
- Auć, zabolało by gdybym coś czuł. Jednak minęło się z celem. Wybaczcie mój nietakt zapomniałem wam przedstawić mojej nowej przyjaciółki, to Camille.
-Miło nam cie poznać Camille, ale radził bym ci się trzymać od niego z daleka- powiedział Tyler.- Klaus mógłbyś już pójść, przeszkadzasz nam- cały, aż gotowałem się z wściekłości, ale nie mogłem nic mu zrobić przy tylu światkach, więc zaprowadziłem Camille do stolika.
Po kilku drinkach dziewczyna poszła do łazienki, a ja zauważyłem, że Caroline również siedzi sama przy stoliku. Podszedłem do niej bez większych ceregieli.
- Maja droga, poświęcisz mi chwile i wyjdziesz ze mną na zewnątrz?- to nie było w gruncie rzeczy pytanie ale rozkaz.
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać- zauważyłem, że jest nieźle wstawiona.
- W tej chwili wstaniesz i wyjdziesz z baru, albo tej ładnej młodej dziewczynie przy stoliku obok przydarzy się jakiś nieszczęśliwy wypadek- poskutkowało Caroline bez słowa wyszła na zewnątrz.
- Czego ode mnie chcesz?- zapytała chwiejąc się dość mocno.
- Kochanie niczego tylko grzecznie cie proszę żebyś więcej nie śmiała mnie oczerniać w obecności innych!- wrzasnąłem.
- Jak śmiesz! Tobie wolno robić ze mnie szmatę na oczach jakiejś laski, a ja mam siedzieć cicho z podkulonym ogonem!- chciała mnie spoliczkować ale była za bardzo pijana. Zachwiała się znowu i gdybym jej nie złapał pewnie siedziałaby już na ziemi.
- Puszczaj mnie! Nie potrzebuje twojej pomocy!- chciała się wyrywać, ale trzymałem ją mocno. Ogarnął mnie nagły przypływ pożądania i musiałem ją pocałować. Nawet nie wiem jak znaleźliśmy się w mojej sypialni. Zdarłem z niej ubranie, nawet się nie opierała. Najwyraźniej chciała tego tak samo jak ja.
___________________________________________________
No i jest rozdział. Według mnie beznadziejny, ale cóż. Nie myślcie, że skoro Klaus i Caroline się przespali to już wszystko jest między nimi cacy. Teraz to się dopiero narobi. Nik przechodzi teraz okres bycia sukinsynem bez uczuć, że tak powiem, wrócił Tyler, a Caroline będzie sobie na razie wypłakiwać oczy. Jest jeszcze sprawa tego tajemniczego nieznajomego, Mariusa, no i Nessie, która będzie miała problemy z Elijah'ą tylko dlatego, że za dużo wie. To tak w skrócie o najbliższych rozdziałach, a teraz KOMENTUJCIE:)

czwartek, 16 maja 2013

Powrót:)

Ogłaszam wszem i wobec, że wróciłam do pisania. Matury trochę mnie wykończyły, ale od wczoraj mam już WAKACJE:) Teraz rozdziały będą się pojawiały już regularnie, a i możliwe, że najbliższy rozdział pojawi się szybciej niż planowałam. Może już wieczorem albo jutro po południu. Mam nadzieję, że się cieszycie, bo ja bardzo:)

Obserwatorzy