Caroline:
Obudziłam się w środku nocy z dziwnym przeczuciem. Miałam wrażenie, że jestem obserwowana. Usiadłam na łóżku. Moje przeczucie było słuszne. Ktoś siedział na fotelu przy oknie. Przeraziłam się.
- Kim jesteś?- zapytałam z wahaniem.
- Nie bój się, Caroline to ja, Duke- co on tutaj robi. Wstałam z łóżka i włączyłam światło.
- Jak się tutaj dostałeś?- jeszcze byłam w szoku.
- Wszedłem przez okno- wstał i podszedł do mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że jakoś dziwnie wygląda.- Nie bój się mnie, nie zrobię ci krzywdy.
- Co tutaj robisz, po co przyszedłeś?- uśmiechnął się. Poczułam niepokój.- Nie jesteś człowiekiem, prawda?- pokręcił głową.
- Przecież ty też jesteś istotą nadprzyrodzoną- powiedział ze spokojem.- Jestem wilkołakiem- odskoczyłam od niego.
- Co takiego?!- krzyknęłam. Nic nie powiedział. Po kilku minutach uspokoiłam się trochę i zapytałam.- Skąd o mnie wiesz?- milczał. Nagle mnie olśniło.- Nasze spotkanie nie było przypadkowe, prawda?- znów pokręcił głową.
- Caroline, to nie tak jak myślisz. Przyznaje, że nie przypadkiem spotkaliśmy wiedziałem kim jesteś od samego początku. Potrzebowałem pomocy jednak nie mogłem ci nic powiedzieć. Wiem, że w Mystic Falls żyje dużo więcej wampirów niż ty i również Pierwsi.
- Jakich informacji potrzebowałeś?- odwrócił się do mnie plecami.
- Musiałem dowiedzieć się jak wygląda Klaus. We wszystkich miejscach, w których byłem nikt nie potrafił mi opisać jego wyglądu. Od wielu lat tożsamość najgroźniejszego Pierwotnego pozostawała tajemnicą.
- Dlaczego go szukałeś?- podeszłam do okna.
- Jestem wilkołakiem a chyba zdajesz sobie sprawę z czym się to wiąże. Potrzebuje trochę jego krwi-rozumiałam o czym mówi. Doskonale pamiętałam co przeżywał Tyler.
- Chcesz żebym ci pomogła, tak?- znałam już odpowiedź.
- Szczerzę, na to właśnie liczę. Masz nad nim jakąś władzę. Jesteś jego słabością. Jeśli umiejętnie poprosisz zrobi dla Ciebie wiele rzeczy- nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
- Wyłącznie po to byłam ci potrzebna?- poczułam nieopisaną wściekłość.- Nie będę nic dla ciebie robić! Wynoś się stąd!- odczekałam, aż wyjdzie i sama udałam się w stronę Grilla.
Weszłam do baru i od razu zobaczyłam, że Klaus siedzi przy jednym ze stolików. Podeszłam do Matta, zamówiłam sobie drinka i usiadłam.
- Może miałabyś ochotę przysiąść się do mojego stolika?- usłyszałam ten przepełniony angielskim akcentem głos.
- Czemu nie- odwróciłam się i bez większego skrępowania dosiadłam się do stolika Klausa.
- Powiedz mi, Caroline co cie sprowadza do baru o tak późnej porze?- zapytał.
- Czy to nie oczywiste. Miałam ochotę napić się drinka po ciężkim dniu- odpowiedziałam.
- Co spowodowało, że tak miły dzień stał się ciężki?- boże czy on musi zadawać te głupie pytania.
- Wiesz co faceci to najgłupsze stworzenia jakie chodziły po ziemi- dopiłam już kolejnego drinka.- Najpierw robią ci nadzieję, mówią jaka to ty nie jesteś piękna i te wszystkie inne brednie. Po czy bez skrupułów informują cie, że potrzebowali twojej osoby tylko po to żeby dobrać się do dupy innej- nie byłam w stanie ciągnąć tej rozmowy.
Klaus:
Caroline skończyła swój monolog. Wiedziałem, że mówiąc mężczyźni ma na myśli tego całego Duka. Byłem ciekawy co takiego zrobił.
- Kochanie, czy ktoś zrobił ci krzywdę?- zapytałem jak najdelikatniej potrafiłem.
- Duke- odpowiedziała beż zahamowań- Wiesz co on jest wilkołakiem. Wykorzystywał mnie tylko po to żeby dostać się do ciebie- nie mogłem uwierzyć.- Potrzebuje twojej krwi, a ja głupia myślałam, że mu na mnie zależy- wypiła, któregoś z kolei drinka.- Wiesz co, ja idę do domu- wstała i mocno się zachwiała, natychmiast złamałem ją za ramię.
- Sama raczej nigdzie nie pójdziesz- powiedziałem spokojnie.
- Właśnie, że pójdę. Puszczaj mnie!- próbowała się ze mną szarpać, ale była tak bardzo pijana, że po chwili dała za wygraną.
- Chodź zabiorę cie do siebie. Chyba nie chcesz żeby mama zobaczyła cie w takim stanie?- zapytałem z rozbawieniem.
Nic nie odpowiedziała. Wyprowadziłem ją z baru, posadziłem w samochodzie, a sam zająłem miejsce za kierownicą. Po dziesięciu minutach byliśmy już przed moją rezydencją. Wiedziałem, że Kol, Rebekah i Elijah są w domu, więc po cichu wniosłem Caroline na piętro i wprowadziłem do mojej sypialni. Położyłem ją na łóżku, a Caroline niespodziewanie chwyciła mnie za szyję i pocałowała. Kiedy się od niej oderwałem powiedziała:
- Proszę zostań ze mną- musiałem zachować zimną krew. Ona była za bardzo pijana.
- Dobranoc, Caroline- kiedy wychodziłem z pokoju odwróciłem się żeby na nią spojrzeć. Dziewczyna już zasnęła.
________________________________________________________________________________
Jakoś tak sama nie wiem jaki jest ten rozdział. Mam nadzieje, że nie taki beznadziejny jakim mi się wydaje. Proszę o komentarze one bardzo mnie motywują:)
Świetny rozdział.Masz wieki talent i życzę ci żebyś miała wenę. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńWyśmienity rozdział prosze o następny i z góry dziękuje
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział . Z całą pewnością nie jest on beznadziejny, tak jak ci się wydaje ! :) Ciekawi mnie co będzie dalej, jak sprawy się potoczą i wgl .. No nic, czekam na nowy rozdział . Pozdrawiam . :) :*
OdpowiedzUsuń