wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 11

Klaus:

Co ty sobie wyobrażasz!?- wrzasnąłem.- Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę na jakie niebezpieczeństwo naraziłaś siebie i pozostałych? Wiedziałem, że jestem nieodpowiedzialna, Caroline- odetchnąłem lekko.
- Jakbyś nie wiedział jestem wampirem, nic mi nie grozi ze strony zwykłych śmiertelników- doprowadzała mnie swoja gadką do szału.
- Ty natomiast zapomniałaś, że w tym mieście jest dużo więcej istot nadprzyrodzonych niż ci się wydaje- starałem się opanować nerwy, które mną targały, ponieważ wiedziałem, że Caroline jest pijana.
- Co cie to w ogóle obchodzi, co robię ze swoim życiem?- zapytała, chwiejąc się lekko.
- Możesz robić z nim co chcesz- odpowiedziałem.- Jednak nie mogę pozwolić żeby banda jakiś pijanych idiotek naraziła nas wszystkich na ujawnienie. Jeśli nie będziecie tego przestrzegać trzeba będzie się  was pozbyć.
- Oooooo, patrzcie ludzie, oto wielki Niklaus Mikaelson- zaśmiała się dziewczyna.- Zapomniałam, że Wasza Wysokość wyznacza zasady, których wszyscy muszą przestrzegać- ukłoniła się.- Jednak tobie wszystko wolno- miałem ochotę ją uderzyć, ale wycelowałem w ścianę, w której zostało wgniecenie.
- Wynoś się stąd ale to już!- wrzasnąłem.- Wynoś się zanim wyrwę ci serce!- ton mojego głosu zrobił na niej najwyraźniej wrażenie, ponieważ bez słowa, chwiejnym krokiem poszła do swojego pokoju. Usiadłem w fotelu przed kominkiem i popijałem Burbona. 

W tym samym czasie:

Anastazja:

- Nie krzycz na mnie!- wrzasnęłam.- Nie masz prawa tego robić!
- Nie mam prawa?- zapytał Elijah.- Skoro ja nie mam prawa tego robić, to dlaczego ty rościsz sobie do tego prawo?
- Ja na ciebie krzyczę?- zapytałam.- Jak na razie to ty podnosisz na mnie głos- na prawdę pierwszy raz w moim całym wiecznym życiu widziałam Elijah'ę tak rozdygotanego.
- Jak mam reagować skoro moja dziewczyna upija się w jakimś barze, wchodzi na stoły i macha tyłkiem przed jakimiś obcymi facetami?
- O nagle przypomniałeś sobie, że masz dziewczynę?- zapytałam ironicznie.
- To nie ja zapominam tylko ty! Wolisz robić mi awantury, a sama jesteś jeszcze gorsza ode mnie!
- Skoro jestem taka straszna, to idź sobie do Kateriny, może będzie lepsza!
- Zawsze mieszasz do naszych kłótni moją przeszłość- odpowiedział już spokojnie.- Jednak to ty jeszcze przez te wszystkie wieki nie dorosłaś do odpowiedzialnego związku.
- Nie jestem odpowiedzialna, tak?- te słowa zabolały mnie najbardziej.- Jeżeli tak uważasz to lepiej to zakończmy- powiedziałam poważnie.Milczał dłuższą chwile.- Wiem, że jesteś dżentelmenem więc ułatwię ci sprawę i sama zniknę z twojego życia- skierowałam się w stronę drzwi z nadzieją, że Elijah mnie zatrzyma, jednak nic się takiego nie wydarzyło. Kiedy wyszłam z naszej sypialni i ze łzami w oczach pobiegłam w stronę drzwi wejściowych. W salonie wpadłam na kogoś z impetem.
- Nessie, co się stało?- zapytał Niklaus.
- Nic takiego, Nik-odpowiedziałam ocierając łzy.- Wyprowadzam się z waszego domu.
- Ale jak to? Dlaczego?- zapytał wyraźnie zatroskany. Bardzo mnie to zdziwiło, ponieważ podobno wyłączył uczucia.
- Rozstałam się z Elijah'ą- powiedziałam bez ogródek. Klaus poprowadził mnie na kanapę w salonie.
- Co znowu zrobił mój kochany braciszek?
- Nic po prostu zrozumiałam, że nie mam szans w porównaniu z Kateriną Petrovą- przytuliłam się do jego ramienia.
- Katerina, a co ona ma do waszego związku?
- Pojawiła się ostatnio i oczywiście musiała znów wywrzeć wrażenie na twoim bracie.
- Zapomniałem, że to jego dawna miłość- powiedział zamyślony, po czym spojrzał mi w oczy.- Pamiętaj jednak, że ty jesteś jego największą miłością, a ja nie pozwolę żebyś przez niego cierpiała, moja mała syrenko- uśmiechnął się.
- Wiem, jednak potrzebujemy najwyraźniej przerwy. Wyprowadzę się do najbliższego hotelu.
- Nie ma mowy. Mam mieszkanie w Atlancie i najlepiej zrobisz jak się tak wprowadzisz- wstał i zaczął czegoś szukać w szufladzie.- Nadal tutaj jest, po tylu latach- wyjął kluczyk i podszedł do jednego z obrazów, odsunął go i zobaczyłam skrytkę z sejfem. Klaus otworzył ją, wystukał szyfr i wyciągnął pęk kluczy i trochę pieniędzy, napisał coś na kartce po czym wrócił na miejsce.
- Trzymaj- wyciągnął te wszystkie rzeczy w moją stronę.- Klucze, adres i trochę pieniędzy.
- Nie chce od ciebie pieniędzy, poradzę sobie sama- zaczęłam się zacięcie bronić.
- Nie gadaj głupot, jesteś jak rodzina, zawsze ci pomogę, a poza tym nie zbiednieję- uśmiechnął się szczerze z tymi swoimi dołeczkami w policzkach, które sprawiały, że wyglądał jak cherubinek w skutek czego byłam już zgubiona- westchnęłam z rezygnacją.
- No dobrze, ale teraz lepiej powiedz dlaczego jesteś takim łajdakiem dla Caroline?- zapytałam.
- To nie temat na dzisiejszy wieczór.
- Nie wywiniesz mi się, skoro nie chcesz dzisiaj teraz o tym rozmawiasz to kiedy do mnie przyjedziesz?
- Umówmy się na jutro, pani psycholog, dobrze?- zapytał z miną niewiątka.
- Dobrze- skierowaliśmy się do drzwi wejściowych, odwróciłam się na progu i powiedziałam- Wiesz, że cie kocham, Nik?
- Wiesz, że ja też zrobię dla ciebie wszystko- uśmiechnął się i przytulił do mnie.
- Do zobaczenia jutro- uśmiechnęłam się do niego i wyszłam.

Marius:

- Nie wiem jak to zrobiłaś dziewczyno, ale jesteś naprawdę mistrzynią intryg- uśmiechnąłem się do Kateriny Petrovej.
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę- założyła kokieteryjnie nogę na nogę.- Jednak dowiem się po co miałam skłócić dwójkę naszych gołąbeczków?- zapytała po chwili.
- Nic ci do tego- odpowiedziałem.- Im mniej wiesz tym lepiej dla ciebie.
- Dobrze, dobrze niech ci będzie, ale pamiętaj, że jesteś mi winny przysługę, kochanie- wstała i wyciągnęła do mnie rękę- Idziemy do hotelu?- zapytała z uśmiechem.
Po dwóch godzinach spędzonych z Katherine wyszedłem na umówione spotkanie.
- Wszystko idzie zgodnie z planem- powiedziałem do mężczyzny siedzącego na przeciwko.
- To świetnie, pora teraz wyciągnąć kolejnego asa z rękawa- powiedział- Tylko pamiętaj jaką mamy umowę- nie powiedział już ani słowa więcej, wstał i wyszedł bez pożegnania.

Caroline:

Obudziłam się następnego dnia z dziwnym wrażeniem, że mam kaca, co było niemożliwe, ponieważ wampiry go nie mają. Leżałam w łóżku jeszcze około piętnastu minut, po czym wstałam i skierowałam się do łazienki. Wzięłam długi odprężający prysznic. Wyszłam z sypialni i poszłam do kuchni, wzięłam torebkę z krwią, wypiłam jednym łykiem. Nie miałam coo robić, a nikogo nie było w domu, więc poszłam do salonu i włączyłam sobie telewizję. Leżałam tak około dwóch godzin, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam się z ociąganiem i poszłam otworzyć. Jednak osoba, którą tam zobaczyłam napawała mnie lekkim strachem a jednocześnie największym szokiem:
- Witaj Caroline, miło cie znów widzieć.

_________________________________________________________
Jest następny, długo się za niego zabierałam i wreszcie napisałam. Moim zdaniem jest beznadziejny i mało w nim w szczególności Caroline, ale cóż tak wyszło. Mam nadzieję, że jeszcze czytacie te wypociny. Proszę o SZCZERE KOMENTARZE:)

3 komentarze:

  1. W końcu się doczekałam :)
    Świetny rozdział. Zgadzam się z Ronniee Kath i Marius są trochę irytujący, jednak mimo wszystko dzięki nim akcja dobrze się kręci :) Ciekawa jestem następnego rozdziału, więc czekam cierpliwie :) Życzę weny i czasu, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. szybko skończyło się ,,wzbudzanie zazdrości w Klausie'' liczyłam na coś więcej :) Ale rozdział całkiem mi sie podobał czekam na następny i na more Klaroline. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm :)
    Bardzo mi się podobał rozdział. Wściekły Klaus to coś co uwielbiam ♥ myślę, że gdy Caroline nie byłaby pijana i więcej by ogarniała, to skończyłoby się to źle xd
    szkoda mi Nessie.. w sumie zbytnio nie wiem co sądzić o sytuacji pomiędzy nią a Elijah'ą :P poczekamy, zobaczymy ;P
    aaaaa! wydaje mi się, że do naszej kochanej blondynki zawitał Marius :D co on wgl odwala, knuje? ;>
    pozdrawiam! ;* i pisz szybko :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy