Caroline:
Tyler! Nie to nie możliwe, a jednak moje oczy mnie nie zwodzą. Może jednak to tylko jedna z intryg uknutych przez Klausa. W tym momencie coś we mnie pękło. Rzuciłam się na Tylera i zaczęłam okładać pięściami gdzie po padło. Byłam w jakimś amoku.
- Ty wstrętna gnido! Jak mogłeś? Czym one na to wszystko zasłużyły?!- nawet się nie bronił, czym rozwścieczył mnie jeszcze bardziej.- Jeszcze miałeś czelność przychodzić do mnie jakby nigdy nic i patrzeć mi w oczy!- krzyczałam jak opętana. Tyler był cały we krwi od moich ciosów, ale nie obchodziło mnie to. Jednak po chwili poczułam jak czyjeś ręce łapią mnie mocno za ramiona. Przez chwilę szamotałam się z Klausem jednak po kilku minutach zrozumiałam, że właściwie nie mam większych szans i uspokoiłam się trochę. Zdążyłam usłyszeć głos Kola- Zabierz ją stąd lepiej- i poczułam jak Nik prowadzi mnie z powrotem do swojego samochodu. Właściwie to on mnie nie prowadził tylko niósł, po tym co zobaczyłam nie byłam w stanie zrobić najmniejszego kroku. Posadził mnie na siedzeniu i nawet zapiął pasy zupełnie jakby się bał, że ucieknę, po czym sam zajął miejsce na fotelu kierowcy i ruszyliśmy spod domu pani burmistrz z piskiem opon. Podczas jazdy żadne z nas nie powiedziało ani słowa. Po pięciu minutach byliśmy już pod jego willą. Czułam się jakbym była pod wpływem jakiś silnych narkotyków. Klaus znów wyciągnął mnie z samochodu i wprowadził do swojego domu. Dopiero wtedy trochę oprzytomniałam.
Klaus:
- Caroline, wiem, że to nie jest najlepszy moment na mówienie tego typu słów, ale wszystko będzie dobrze zobaczysz- wyglądała jakby nie miała kontaktu ze światem. Jeszcze ja wygłaszam jakieś nic nie znaczące w tej chwili banały, nigdy nie byłem dobry w pocieszaniu ludzi. Przyznaje się też do tego, że czuję satysfakcję z tego, że udowodniłem swoją niewinność. Jednak jest mi jej trochę żal. Moje rozmyślenia zostały przerwane mocnym ciosem w szczękę.
- To ty, to wszystko twoja wina!- Caroline zachowywała się jak kompletna wariatka. Rzuciła się na mnie z pięściami jak na tego swojego chłoptasia.- To ty wszystko zacząłeś! Zjawiłeś się w naszym mieście i wszystko zniszczyłeś! Obyś zdechł, Klaus!- tym mnie nieźle zdenerwowała, delikatnie rzecz ujmując. Złapałem ją za ramiona, zacząłem potrząsać po czym powiedziałem podnosząc głos.
- Uspokój się! Już raz ci powiedziałem co mogę z tobą zrobić. Nie zamierzam się powtarzać. Jeszcze raz odezwiesz się do mnie takim tonem, a zrealizuje swoją groźbę. Z takimi gadkami to ty możesz sobie wyskakiwać do tych swoich pożal się boże przyjaciół nie do mnie. Chyba już nie raz się przekonałaś, że ja nie rzucam słów na wiatr. Zrozumiałaś?- zakończyłem spokojnym tonem. Nie mogłem sobie pozwolić na ponowną utratę kontroli. Jednak w pewnym momencie stało się coś nieoczekiwanego, Caroline oparła się na mnie całym ciężarem, zaczęła płakać i osunęła się na ziemię, a ja razem z nią.
Caroline:
Klaus krzyczał. Jednak ja wcale nie zwracałam na to uwagi. Chciałam tylko żeby mnie przytulił, chciałam schronić się w jego ramionach i wypłakać na ramieniu. Mój chłopak okazał się jeszcze gorszym zbrodniarzem niż Pierwotny. On przynajmniej nikogo nie oszukiwał. Czułam ciepło bijące od ciała Klausa. Zdziwiłam się, że mnie nie odepchnął. Siedzieliśmy na dymanie w salonie. Jednak ja poczułam ogromną potrzebę wyjścia z tego domu, odetchnięcia świeżym powietrzem. Wstałam, powiedziałam tylko- Muszę stąd wyjść- i wybiegłam z willi. Musiałam się napić, poszłam do Grilla i zamówiłam sobie kolejkę szkockiej. Delektowałam się jej smakiem i samotnością kiedy za swoimi plecami usłyszałam:
- No, no, no nasza blond piękność- to ten sam facet, na którego wpadłam dzisiaj rano.- Mogę się dosiąść? Widzę, że nie masz najlepszego humoru. Jestem Duke, pamiętasz?- pokiwałam głową.- Może poznam wreszcie twoje imię tajemnicza królewno?- westchnęłam.- Mam na imię Caroline- uśmiechnął się.- Mogę postawić ci drinka?- znów kiwnięcie głowy.- Dopiero się tutaj przeprowadziłem, jeszcze nikogo nie znam, jesteś pierwsza. Może opowiesz mi coś o miasteczku i o sobie?- zgodziłam się i przez resztę wieczoru odpowiadałam na jego niekończącą się liczbę pytań. Jednak ku mojemu własnemu zdziwieniu Duke okazał się miłym chłopakiem i swoją paplaniną odpędził ode mnie posępne myśli. Spędziłam naprawdę miły wieczór.
_________________________________________________________________________________
No i jest rozdział. Prosiliście, więc dokończyłam go dzisiaj. Mam nadzieję, że się wam podoba:) KOMENTUJCIE.
Ps. Życzę wam zdrowych, wesołych świąt Bożego Narodzenia. Rodzinnej atmosfery oraz dużo szczęścia w nowym nadchodzącym 2013 roku:)
Pozdrawiam:)
Aż mi się zrobiło ciepło jak to przeczytałam, taki fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzy mi się wydaje czy będzie coś ciekawego pomiędzy Caroline a Duke'm? Mam nadzieje, że dodasz jeszcze jeden rozdział w tym roku.Uwielbiam twojego bloga.wesołych świąt.
Kocham Klaroline.
super rozdział.Mam nadzieję ze Caroline będzie jednak z Klausem. Wesołych świąt
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, jak zwykle zresztą ; )) .
OdpowiedzUsuńczekam na nn, wesołych świąt ; ))
Nie nie nie nie, ona nie może polubić tego chłopaka ! Ma być z Klausem ! Hahahah . :) Rozdział świetny oczywiście . :-* Hahah najlepsze było " Moje rozmyślenia zostały przerwane mocnym ciosem w szczękę. " Myślałam, że padnę hah . xd Czekam na ciąg dalszy . :)
OdpowiedzUsuń