poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział 7

Caroline:

Minęły już dwa tygodnie od śmierci Tracy. W ciągu tego czasu zginęło w podobny sposób jeszcze sześć kobiet. Czułam jeszcze większą irytację. Jak Klaus może tak po prostu mordować te dziewczyny i nie myśleć o tym, że wszystko się w końcu wyda. O nim, o nas. Mniejsza z tym, nie myśl o nim Caroline. Dzisiaj ważny dzień. Poznajemy nowego nauczyciela historii. Szykowanie się do szkoły zajęło mi jak zwykle około dwóch godzin. Jednak zanim wyszłam z domu zajrzałam do kuchni.
- Mamo, wychodzę. Wrócę o piętnastej- powiedziałam i pocałowałam ją w policzek- Nie śpiesz się kochanie. Jestem dzisiaj w pracy do siedemnastej- uśmiechnęła się.- To do zobaczenia, miłego dnia- zawołałam i wyszłam.
W szkole byłam po dziesięciu minutach. Kiedy wyciągnęłam rzeczy z szafki podbiegła do mnie Bonnie.
- Hej!- powiedziała.- Dobrze, że jesteś. Jak tam samopoczucie no i Tyler?- zapytała.- Wszystko w porządku, dlaczego pytasz?- wyraźnie się zmieszała.- Aaaaaaaaa ja tak tylko pytam- zająknęła się. Jednak ja jej w tej chwili już nie widziałam. Doznałam szoku widząc jak Klaus wyłania się za rogu korytarza.- Słuchaj Bonnie wiedziałaś, że On zjawi się w szkole- zapytałam prosto z mostu.- Nie wiedziałam jak ci to powiedzieć- dziewczyna spuściła głowę.- Wiesz może co tutaj robi?- pokręciła głową.- Nie mam pojęcia- chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek i musiałyśmy iść na lekcję historii. W klasie panował olbrzymi gwar. Jednak kiedy nauczyciel wszedł do sali wszyscy oniemieli. Nie to nie możliwie a jednak niezaprzeczalne do pomieszczenia jako nauczyciel wszedł nie kto inny, a Klaus we własnej osobie. To są chyba jakieś jaja, pomyślałam.
- Nazywam się Niklaus Mikaelson. Mówcie mi Klaus. Od dzisiaj to ja będę was uczył historii- uśmiechnął się. Jednak po chwili spoważniał i dodał- mam ogromną nadzieję, iż godnie zastąpię wspaniałego nauczyciela jakim był pan Saltzman- po jego słowach zapanowała niczym niezmącona cisza. Spojrzałam na Stefana, który siedział najbliżej mnie. Wydawał się być równie mocno zszokowany jak ja. Klaus jednak z godnym pozazdroszczenia opanowaniem po kilku minutach zaczął prowadzić lekcję. Inni uczniowie wydawali się być nim oczarowani. Nie dziwię im się, jego wiedza jest naprawdę imponująca. Kiedy zajęcia dobiegły końca postanowiłam z nim porozmawiać. Poczekałam, aż wszyscy wyjdą, podeszłam do biurka i zapytałam:
- W co ty sobie pogrywasz, co?- nie od razu na mnie spojrzał, kiedy przemawiał powoli podnosił głowę.- Droga, Caroline rozczaruję cie w nic nie gram, kochana- rozzłościłam się.- Jak śmiesz patrzeć mi w oczy i mówić, że w nic nie grasz- podniosłam głos.- Zabijasz te wszystkie kobiety z zimną krwią i jeszcze masz czelność pojawiać się w mojej szkole- zawahałam się, jednak dodałam.- Ty, ty obrzydliwy sukinsynie- w tej samej chwili kiedy wypowiedziałam ostatnie słowa poczułam jak uderzam plecami o ścianę.- Jak śmiesz tak do mnie mówić!- krzyknął.- Jesteś tylko nic nieznaczącym wampirem! Mogę cie w jednej sekundzie rozgnieść jak komara na ścianie!- jego oczy poczerwieniały od gniewu, teraz zobaczyłam w nim jego wilcze oblicze. Po chwili nabrał tchu i dodał spokojniej.- Oskarżasz mnie o rzeczy, z którymi nie mam nic wspólnego. Ale wiesz co udowodnię wam wszystkim, że nie mam z tymi morderstwami nic wspólnego, a teraz wynoś się stąd zanim zmienię zdanie- puścił moje ramiona. Nie czekając dłużej uciekłam z klasy.

Klaus:

Byłem naprawdę wściekły. Ale ona ma tupet. Źle postąpiłem dając się ponieść emocjom. Moja wilcza natura wymknęła się z pod kontroli. Przecież w każdej chwili ktoś mógł tutaj wejść. Jednak nie to jest teraz ważne. Caroline, już drugi raz w ciągu tych dwóch minionych tygodni oskarżyła mnie o zbrodnie, której nie popełniłam. Musiałem się dowiedzieć co się dzieje w tym mieście. Potrzebowałem pomocy. Podszedłem do biurka, wziąłem telefon i wybrałem numer, po dwóch sygnałach usłyszałem:
- Słucham- głos Kola.- Cześć bracie, nie będę owijał w bawełnę, nie mam na to czasu, Gdzie jesteś?- zapytałem.- W Los Angeles, coś się stało?- odchrząknąłem.- Potrzebuje twojej pomocy. W Mystic Falls dzieją się ostatnio dziwne rzecz. W ciągu minionych dwóch tygodni zginęło tutaj siedem kobiet. Nie zgadniesz kto był pierwszą. Tracy Hopman- przerwałem.- A kto to?- zapytał Kol.- Ta dziewczyna z baru, pamiętasz ją?- przytaknął.- Co mam zrobić?-zapytał.- Gdybyś mógł przyjechać tutaj i trochę powęszyć. Byłbym ci dozgonnie wdzięczny- zaśmiał się.- Jasne bracie, będę najszybciej jak tylko się da. A powiesz mi dlaczego ty nie możesz jak to ująłeś "powęszyć"?- kolejne pytanie.- Przyjąłem posadę nauczyciela historii w szkole- znów się zaśmiał.- Dlaczego odnoszę wrażenie, że ma to coś wspólnego z tą blond seksbombą? Dobra mniejsza z tym. Do zobaczenia niebawem- powiedział i rozłączył się. Cieszyłem się, że wreszcie zakończyłem tą głupią rozmowę. Kol bardzo mnie irytował, ale w tym momencie tylko na niego mogłem liczyć. Co za zrządzenie losu, pomyślałem i opuściłem klasę...
______________________________________________________________________________
Dzisiaj nie poszłam do szkoły, więc postanowiłam dodać rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba:) KOMENTUJCIE. Pozdrawiam:)

3 komentarze:

  1. świetny rozdział! nareszcie Klaus jakiego lubie! zły, impulsywny..

    ' - Jak śmiesz tak do mnie mówić!- krzyknął.- Jesteś tylko nic nieznaczącym wampirem! Mogę cie w jednej sekundzie rozgnieść jak komara na ścianie!- '

    chciałabym, żeby byli parą, oczywiście, ale to było świetne, naprawdę. większość blogów jest o tym jaki to on jest wobec Caroline słodki i szarmancki. a tu takie zaskoczenie, świetne ;> .

    uwielbiam twojego bloga i czekam na następny rozdział ; )) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ci bardzo za miłe słowa:) Ja też uwielbiam Klausa jako impulsywnego i złego chłopca. Jednak czarujący i milutki w stosunku do Caroline też będzie, ale jeszcze nie teraz. Postaram się żeby kolejny rozdział był jeszcze przed świętami. Jednak nie mogę nic obiecać. Pozdrawiam:)

      Usuń

Obserwatorzy