Caroline:
Co tak strasznie łomoczę? Coś się wali czy jak? Otworzyłam oczy i dopiero po chwili dotarło do mnie, że to łomotanie to zwykłe pukanie do drzwi wejściowych. W pierwszej chwili chciałam odwrócić się na drugi bok, przykryć głowę poduszką i poczekać, aż natręt, który stał pod moim domem pójdzie sobie. Jednak osoba, która zakłóciła mój sen była bardzo uparta. Gdzie też podziewa się mama? W tym momencie spojrzałam na zegarek. Dochodziło południe. Czy to możliwe, że po wczorajszej rozmowie z Klausem przespałam cały poranek? Z rozmyśleń wyrwało mnie to ciągłe pukanie do drzwi. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać ale wstałam z łóżka, zeszłam na dół i otworzyłam. W drzwiach stał nie kto inny a:
- Nie no to znowu ty. Możesz mi łaskawie powiedzieć co ty tu robisz, Klaus?- zapytałam z rozdrażnieniem na powitanie. O dziwo go to wcale nie zniechęciło, wręcz przeciwnie uśmiechnął się tym swoim cudownym uśmiechem, który ukazywał jego słodkie dołeczki w policzkach i odpowiedział.
- Chciałem z tobą porozmawiać, wyjaśnić ci dlaczego wczoraj taki byłem i przeprosić.- O mały włos nie wrzasnęłam. On śmie przychodzić do mojego domu jakby nigdy nic i mi coś wyjaśniać. Jak może! Już chciałam zacząć na niego wrzeszczeć ale wtedy w głowie zabrzmiało mi jedno słowo przeprosić. Nie wierzyłam własnym uszom. Klaus największa hybryda świata, osoba, na której dźwięk imienia wszystkie wampiry, wilkołaki i inne stworzenia umierały ze strachu, przyszedł przeprosić mnie. Mnie nic nie znaczącą wampirzycę. W zamyśleniu prawie zapomniałam, że nadal stoimy w progu mojego domu a do tego ja w samej bardzo skąpej, koronkowej koszuli nocnej. Opamiętałam się i zwróciłam do niego.
- Nie musisz mnie za nic przepraszać, tłumaczyć niczego też, a teraz wybacz ale na rozmowę też nie mam za bardzo czasu jak widzisz jestem jeszcze w koszuli. Muszę się przebrać. Tak więc do widzenia- już chciałam zamknąć drzwi kiedy usłyszałam jego głos tak przepełniony angielskim akcentem.
- Ale ja nalegam żebyśmy porozmawiali, Caroline- otworzyłam drzwi z powrotem na oścież- wczoraj chciałaś ze mną porozmawiać, poznać mnie lepiej, więc ofiaruje ci to dzisiaj w komfortowych warunkach i w twoim domu, żebyś czuła się bardziej bezpiecznie. Co ty na to?- przez chwile zastanawiałam się nad jego słowami, pokiwałam potakująco na zgodę i powiedziałam.
- Dobrze więc wejdź. Możesz pójść do salonu a ja w tym czasie przebiorę się, poczekaj na mnie zaraz wrócę- uśmiechnął się promiennie i wszedł, zamknęłam za nim drzwi i pobiegłam na górę zanim zamknęłam się w łazience usłyszałam tylko- Będę czekał- i już wiedziałam, że źle zrobiłam wpuszczając go do siebie do domu. Jednak pokusa tego, że sam zaproponował mi opowiedzenie czegoś o sobie była zbyt wielka żeby nie ulec. Mogłam poznać osobę, której wszyscy się boją. Boże jakie to podniecające!
Przebrałam się i po piętnastu minutach byłam już w salonie ale najpierw skierowałam swoje kroki do kuchni i powiedziałam- Przepraszam ale nie jadłam jeszcze śniadania, może masz ochotę na trochę krwi?- po chwili usłyszałam tylko krótkie- Nie dziękuje- i wróciłam do salonu. Usiadłam na kanapie bardzo blisko Klausa. Spojrzałam mu w oczy i zapytałam.
- Więc opowiesz mi o sobie?- spojrzał na mnie a w jego błękitnych oczach wyraźnie zobaczyłam zaskoczenie- Ty chcesz coś o mnie wiedzieć?- nie rozumiałam go przecież przed chwilą sam to proponował. Po krótkiej ciszy powiedziałam- Sam tego chciałeś. Więc jakim byłeś dzieckiem? Twoje marzenia? Cele? Kim chciałeś zostać?- przerwałam bo uświadomiłam sobie, że zachowuje się jak moja mama podczas przesłuchania podejrzanego.
- Jakim byłem dzieckiem...- zdziwiło mnie to, że nie powiedział nic na temat mojego dziwnego zachowania tylko zaczął opowiadać- Ja, Kol i Rebekah byliśmy niełatwymi dziećmi. Ciągle coś psociliśmy.- widać było, że pogrążył się we wspomnieniach- Chociaż Elijah też czasami do nas dołączał.- Elijah psotnikiem? Jakoś trudno mi to sobie wyobrazić.- A żebyś wiedziała. Często bawiliśmy się na tej polanie nieopodal, tej samej, na której wczoraj siedzieliśmy razem pod drzewem. Pamiętam, że kiedyś jeździłem tam konno, ścigaliśmy się z Elijah'ą mieliśmy wtedy po dziesięć, czternaście lat i on spadł z konia. Przeraziłem się, zsiadłem ze swojego rumaka, podbiegłem do niego, nie ruszał się, odwróciłem go na plecy, a on ni z tego ni z owego złapał mnie za ramiona i zaczęliśmy się tarzać po trawie- uśmiechnął się na to wspomnienie.- Tak to były cudowne lata. Wszystko się zmieniło kiedy mój ojciec dowiedział się o zdradzie matki. Cała jego miłość do mnie zniknęła. Stałem się popychadłem, obrywałem za najmniejsze przewinienie- posmutniał a w jego oczach zobaczyłam łzy, złapałam go za rękę. Popatrzał na nasze splecione palce, uśmiechnął się i ciągnął dalej- Wtedy nie wiedziałem dlaczego, kiedy matka zamieniła nas w wampiry zrozumiałem nie chciałem taki być naprawdę, nie chciałem być potworem przysięgam- po policzku spłynęła mi jedna pojedyncza, niesforna łza. Doskonale go rozumiałam. Sama oddałabym wszystko żeby żyć tak jak dawniej. Uspokoiłam się i powiedziałam.
- To wina twoich rodziców, że jesteś teraz taki ale pamiętaj zawsze możesz spróbować się zmienić- popatrzył na mnie, podniósł do ust nasze splecione dłonie i zaczął po kolei całować moje palce. Nie wyrywałam się, czułam ciepło na sercu.
- Dziękuje, że chociaż ty we mnie wierzysz i za wysłuchanie mnie do końca- powiedział.- Potrzebowałem tego i przepraszam, że się rozczuliłem.
- Nie masz za co przepraszać- siedzieliśmy tak przez chwile w milczeniu, aż nagle w drzwiach salonu pojawiła się moja mama a z nią Tyler.
- Co się tutaj dzieję?
Klaus:
Siedzieliśmy razem w salonie po tym jak Caroline poszła się przebrać. Zaczęła zadawać mi mnóstwo pytań, to było dziwne. Jednak jeszcze dziwniejsze było to, że tak chętnie zacząłem na nie odpowiadać. Sam nie wiem co we mnie wstąpiło, ale poczułem nagłą potrzebę podzielenia się z nią moją przeszłością. Obudziło to we mnie ból i dziwną tęsknotę za tym co już dawno minęło. Za akceptacją i miłością, prawdziwą rodziną. Wszystkim o co zniszczenie wczoraj posądziła mnie siostra. Czy ja to zniszczyłem? Już chciałam porozmawiać o tym z Caroline kiedy w drzwiach do salonu pojawili się jej matka i chłopak Tyler...
Przeuroczy rozdział! Jestem ciekawa co wstąpiło w Forbes, ze poddała się chwili i wzruszyła historią Klausa :D Ciekawe jak wytłumaczy się Tylerowi.
OdpowiedzUsuńBiorę się za kolejny.