sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 21

Caroline:

Po wysłuchaniu słów Elijah'y musiałam natychmiast zatrzymać Klausa. Wiedziałam, że coś jest nie tak, dlaczego nic nie zrobiłam? On nie może mi tego zrobić! Wskoczyłam do samochodu i odjechałam z pod rezydencji z piskiem opon. Cały czas w moich uszach brzmiały słowa Elijah'y.

Retrospekcja:

- Muszę ci wszystko powiedzieć bracie.
- Co się dzieje Niklaus? Tym razem powiedz prawdę.
- Kiedy pojechałem ratować Caroline, Gorlov poprosił o chwilę rozmowy. Weszliśmy do jego gabinetu. Nigdy nie zgadłbyś kogo tam zastałem. Naszą matkę. Esther we własnej osobie. Nie mogłem w to uwierzyć, przecież ją zabiłem. Jak się domyślasz złożyli mi wspólnie z Gorlovem propozycję nie do odrzucenia. 
- Co to za propozycja?
- Zagrozili Caroline i wam jeżeli się nie poddam. Pewnie już wiesz co wybrałem? Nie mogę pozwolić żeby stała się wam krzywda, nie po tym wszystkim co sam zrobiłem. Zniszczyłem wasze życia i teraz nadeszła pora żeby za to odpowiedzieć.
- Nie możesz tego zrobić, Niklaus. Wymyślimy coś! Ja coś wymyślę, obiecuje ci!
- Kochany Elijah. Zawsze byłeś taki szlachetny. Niestety nie powstrzymasz mnie, a co dopiero mówić o naszej matce. Dziękuje ci za wszystko. Powiedz Caroline, kiedy już się obudzi, że ją kocham i zaopiekuj się nią. Powiedz to wszystkim, bracie- wyszedł.

Łzy ciekły mi po policzkach. Nie, Caroline nie możesz teraz się rozklejać. Otarłam policzki wierzchem dłoni. Wiedziałam, że Elijah jedzie za mną. To wszystko jego wina. Dlaczego go nie zatrzymał? Esther i Gorlov mogliśmy się tego spodziewać. Zatrzymałam się niedaleko lasu. Wiedziałam, że właśnie w samym środku będę musiała ich szukać. Nie miałam żadnego planu. Wyskoczyłam z samochodu i w wampirzym tempie w głąb ciemnej gęstwiny. Wreszcie tam dotarłam ale to co ukazało się moim oczom było przerażające.

Elijah:

Musiałem dogonić Caroline. Wsiadłem do auta i ruszyłem jej śladem. Co zrobimy kiedy ich odnajdziemy? Jak ich powstrzymamy. Matka chciała nas wszystkich wymordować, wtedy ją powstrzymałem, ale co zrobię żeby ratować Niklausa? Może będzie już za późno, co powiem Caroline? Dotarłem w głąb lasu nie daleko mnie stała młoda blond wampirzyca. Dopiero teraz skierowałem wzrok na sam środek kręgu, w którym jak zauważyłem leżał Niklaus.Od reszty lasu oddzielały go płomienie. Miał zamknięte oczy. Wokół niego zebrały się trzy osoby Gorlov, Duke i Marius. Nasza matka stała nad nim z kołkiem w ręku. O wiele za późno zrozumiałem co się teraz wydarzy. Zanim zdążyłem zrobić chociażby jeden krok Esther wbiła kołek w pierś mojego brata. Wszystko eksplodowało i nastała nagła cisza. Usłyszałem tylko krzyk:
- Klaus!- podbiegłem do Caroline zanim straciła przytomność.

Caroline:

Leżał tam. Przywiązany za ręce i nogi do jakiś pniaków. Krzyczał. Gorlov wypowiadał jakieś zaklęcie, a Duke stał nad moim ukochanym i wbijał mi drewno w różne części ciała. On tak strasznie krzyczał, chciałam mu pomóc. Nie mogłam się zbliżyć przez te głupie płomienie. Esther z kołkiem w ręku, Klaus leżący z zamkniętymi oczami, cios i nagła cisza.
Obudziłam się zlana potem. To był tylko jakiś głupi sen. Rozejrzałam się po pokoju. To nie sypialnia Klausa. Ciekawe gdzie on jest? Ruszyłam do salonu. Znowu siedzieli tam wszyscy. Elijah, Kol, Damon, Stefan, Elena, Bonnie, Matt, Jeremy, Nessie i Rebekah zalana łzami. Nic nie rozumiałam.
- Co się tutaj dzieje?- Elijah spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Podszedł do mnie.
- Caroline, rozumiem, że to wypierasz, ale musisz pogodzić się z faktem, że Klausa już z nami nie ma- przytulił mnie i dopiero wtedy do mnie dotarło. To nie był sen.
- Elijah, błagam cie powiedz, że to nie prawda- zaczęłam histerycznie płakać.
- Przykro mi nie mogę tego zrobić.
- To wszystko twoja wina! Twoja wina! Nie zatrzymałeś go!- zaczęłam okładać go pięściami z wściekłością.
Musiałam jakoś wyładować swoją wściekłość i ból. Po chwili już nie miałam siły dalej go okładać. Padłam w ramiona Elijah'y. Dotarło do mnie, że zostałam zupełnie sama. Nie mogłam znieść myśli, że nie będzie już przy mnie Klausa.
KONIEC.
__________________________________________________________
O mój Boże to już koniec. Wiem, wiem pewnie mnie nienawidzicie, ponieważ zabiłam Klausa. Nawet mnie jest smutno, ale chciałam żeby to opowiadanie było inne od wszystkich. Teraz pora na użalanie się nad sobą. Będzie mi brakowało waszych komentarzy i wszystkiego. Mam nadzieje, że mnie do końca nie opuścicie. Do napisania jeszcze kiedyś.

4 komentarze:

  1. Popłakałam się .. Zwyczajnie się popłakałam .. Rozdział bardzo smutny ale przez to jest wyjątkowy i cudowny . Z jednej strony, to bardzo dobrze że zakończyłaś to tak a nie inaczej, bo dzięki temu były emocje a nie jakieś denne słodkie coś, że tak to ujmę ... No cóż, całe opowiadanie jest po prostu piękne, kocham je i pewnie przeczytam je sobie od początku jeszcze nie raz .. Szkoda, że to już koniec, ale we mnie zawsze będziesz miała wielką fankę . ;) Pozdrawiam . <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzruszyłam się. ;C Rozdział niesamowity do ostatniej sekundy miałam nadzieję że Caroline uratuje Klausa. Będę bardzo tęskniła za twoim blogiem. Nie często dodawałam komentarze, ale zawsze czytałam każdy nowy rozdział. Mam malutką nadzieję że napiszesz drugą część tej niesamowitej opowieści. Do zobaczenia ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutne :( Wspaniały rozdział, strasznie się przejęłam pod koniec. Łezka się w oku kręci. Szkoda, że to już koniec. Bardzo podobał mi się twój blog, niesamowicie mnie wciągnął. Nadal pozostaję twoją fanką i zaczynam czytać twojego drugiego bloga. Pozdrawiam oraz życzę weny i jeszcze raz weny ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy